tag:blogger.com,1999:blog-3596408019576484188.post5591359900085525359..comments2024-01-12T16:10:55.014+01:00Comments on Słowobraz: Stołówka "Spinoza"Jerzyhttp://www.blogger.com/profile/10277218161362099258noreply@blogger.comBlogger10125tag:blogger.com,1999:blog-3596408019576484188.post-72324764356797353062010-11-02T22:05:12.276+01:002010-11-02T22:05:12.276+01:00Wszyscyśmy z Niego, a ja - również z Gajcego.Wszyscyśmy z Niego, a ja - również z Gajcego.P21noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-3596408019576484188.post-83459917034968333102010-11-02T20:13:42.625+01:002010-11-02T20:13:42.625+01:00Czy my zapomnieliśmy o Staszku Grochowiaku, bo ze...Czy my zapomnieliśmy o Staszku Grochowiaku, bo zestarzał się, zwietrzał? Czy sami straciliśmy poetycki pazur? <br /><br />Janusz Kostynowicz <br /><br /><br />Apogeum<br /><br />- Do Apogeum - to którędy droga?<br />- Lecz kędy szedłeś, nim zbłądziłeś w Lesie?<br />- Szedłem Wergilii, przez wieczystą jesień, <br />Przetkaną złotem i kurzem jak brokat.<br /><br />Ledwie chłopięcy, już na trąbkach zimy<br />Grający senne zmarłych poruszenia,<br />Zaledwie męski, już w kapturze cienia<br />Schodzący w suche jaszczurów doliny.<br /><br />- Kochałeś?<br />- Twarzy nie dostrzegłem nigdy.<br />Kochałem plecy tych, które odchodzą;<br />Wtedy dopiero, ostudzony nocą<br />Kochałem żal mój. Kaganek oliwny.<br /><br />- Byłeś kochany?<br />- Dla wszystkich kochanek <br />Ten sam nie cały, jak anioł lub zwierzę. <br /><br />- Do Apogeum - mnie którędy droga?<br />- Droga powrotu, jeśli ta istnieje...<br /><br />.................................<br /><br />I odszedł Dante. Połknęły go knieje, <br />Zagasły światła domostw na odłogach. <br /><br /><br />Stanisław Grochowiak, Poezja wybrane, PIW Warszawa 2001 (Inedita 1964 -1972 )Anonymousnoreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-3596408019576484188.post-63552083594637993642010-11-02T10:04:40.288+01:002010-11-02T10:04:40.288+01:00Po co poecie i co po poecie? - tamat na dzień 2 li...Po co poecie i co po poecie? - tamat na dzień 2 listopada. Dawnymi czasy obowiązkowe były Zaduszki Poetyckie:<br />Doprawdy , Szlachetni, nie to jest rozpaczą, <br />Iż zapominamy naszych pięknych zmarłych. <br />Śmiertelny smutek, <br />Rozłąka jest w tym, <br />Iż Oni o nas wcześniej zapomnieli.P21noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-3596408019576484188.post-76360937647699847292010-11-02T05:25:01.750+01:002010-11-02T05:25:01.750+01:00Po co poecie inny wieniec niż ten, co go zjadły le...Po co poecie inny wieniec niż ten, co go zjadły leśne sarny?Jerzyhttps://www.blogger.com/profile/10277218161362099258noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-3596408019576484188.post-82959651896013412262010-11-01T23:40:30.879+01:002010-11-01T23:40:30.879+01:00Od strumienia świadomości jeszcze ważniejsza jest ...Od strumienia świadomości jeszcze ważniejsza jest przyjaźń. Ja szedłem z Jurkiem Tomaszkiewiczem i Krzyśkiem Zaleskim po Mazowieckiej. Gadaliśmy o Grochowiaku i Herbercie. <br /><br />Świeczki Jurkowi Tomaszkiewiczowi nie zapalimy, bo jego grób jest w Sopocie. Następnego dnia po pogrzebie skarżyła się Marzena, jego żona, że w nocy sarny obżarły mu wieniec. <br /><br />Janusz Kostynowicz <br /><br /><br />Za drzwiami <br /><br />przepaść do szyby przytulona<br />w błysku zapałki fiołków zapach<br />pięści bijące w ściany domu<br />skąd wyjścia brak a chce się latać<br /><br />kaleczą łzy niewypłakane<br />w kieliszku zgubionego lata <br />w cieniu gałęzi czułych ramion<br />drży klamka do innego świata. <br /><br />Jerzy Tomaszkiewicz z tomu Kolczaste szczęście. Wiersze dla Marzeny, Sopot 2000 r.Anonymousnoreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-3596408019576484188.post-52960411461803304712010-11-01T21:11:29.902+01:002010-11-01T21:11:29.902+01:00Ważny jest tylko strumień świadomości, który poety...Ważny jest tylko strumień świadomości, który poetycznie lub niepoetycznie, ale przecież majestatycznie w nas płynie. Inny poeta wyklęty - Rimbaud - którego „Sezon w piekle i Iluminacje” czytam w wydaniu Prószyńskiego, tak pisze o jesieni i zimie:<br /><br />Pożegnanie (Adieu)<br />Już jesień! - Czemu jednak żałować wiecznego słońca, skoro zaczęliśmy odkrywać boskie światło- daleko od ludzi, którzy umierają z porami roku.<br />Jesień. Nasza barka wyniesiona w nieruchome mgły zawraca do portu biedy, ogromnego miasta z jego niebem w plamach ognia i błota. Ach, przegniłe łachmany, rozmokły na deszczu chleb, pijaństwo, tysiąc miłości, które mnie ukrzyżowały! Nigdy nie będzie więc końca tej wampirzycy, królowej milionów dusz i ciał, które zmarły i będą sądzone! Widzę się znów, ze skórą przeżartą błotem i zarazą, z robactwem rojącym się we włosach i pod pachami, i z większymi jeszcze robakami w sercu, leżącego wśród nieznanych bez wieku, bez czucia... Mógłbym tu był umrzeć... Okropna wizja! Brzydzę się nędzą.<br />I obawiam się zimy, bo jest porą wygód!P21noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-3596408019576484188.post-6004719117136111222010-11-01T19:51:47.537+01:002010-11-01T19:51:47.537+01:00Miałem podobne wrażenie. Czterdziestoletni Mistrz ...Miałem podobne wrażenie. Czterdziestoletni Mistrz wydawał mi się człowiekiem niemłodym. <br /><br />Jak ja podziwiałem wtedy jego poezję. Do dziś znam na pamięć tamte wiersze. Pamiętam, jak spacerowaliśmy z Michałem i również nieżyjącym poetą Jerzym Tomaszkiewiczem wokół Pałacu Kultury. Na zmianę z Jurkiem mówilismy strofy z wiersza Grochowiaka, które przed tygodniem opublikowała "Kultura":<br /><br />Nie było lata. Jesień szła od wiosny<br />Jak ziąb - od wody, jak od dzwonu kręgi.<br />Dnia piętnastego Burns pozbierał wiosła,<br />Zaszedł nad morze. Zawrócił do karczmy.Jerzyhttps://www.blogger.com/profile/10277218161362099258noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-3596408019576484188.post-32183596781754851012010-11-01T19:30:13.505+01:002010-11-01T19:30:13.505+01:00Kiedy listopad, nie przywołujcie Grochowiaka, bo z...Kiedy listopad, nie przywołujcie Grochowiaka, bo zlecą się duchy z ogrodów i P21 z dynią na głowie wyjdzie na jesienną przepustkę. <br /><br />Od czterech lat byłem już żonaty, pamiętam jak współczułem leciwemu poecie,że już mu stuknęła czterdziestka. <br /><br />Powtarzałem tylko za nim "Podźwignij czoło i nie leń się, leniu,Do walki wręcz". <br /><br />Dajcie mi dzisiaj lata tego starca!<br /> <br />Janusz Kostynowicz <br /><br /><br />* * * <br /><br />Zbiegło z furkotem. Stanęło – i stoi<br />Te lat czterdzieści jak widmowy las.<br />Nie masz, Dzieciństwo, już młodości mojej,<br />Został tobołek – głaz.<br /><br />– Lecz jak rozplątać żyły na kamieniu,<br />Palcami zajrzeć do kamiennych wnętrz<br />– Podźwignij czoło i nie leń się, leniu,<br />Do walki wręcz.<br /><br />Spłonęło żyto, świt z wykrotu dymi,<br />Idę z palcami mgłą pokrwawionymi.<br /><br /><br />Stanisław Grochowiak, Z tomu Bilard (1975)Anonymousnoreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-3596408019576484188.post-60513690489129248932010-11-01T18:41:04.781+01:002010-11-01T18:41:04.781+01:00Trzeźwy to może nie zawsze, ale poeta nie może być...Trzeźwy to może nie zawsze, ale poeta nie może być poetycki. Tak jak masło nie może być maślane. My tam w tym naszym stowarzyszeniu to tacy poeci nie-poeci byliśmy. Jeden w drugiego chłop na schwał, a każdy życie miał jak nie przymierzając François Villon.<br /><br />A było tak jak u Grochowiaka:<br /><br />Ludzie krzyczeli, dzwony biły trwogę.<br />Konie stawały rwąc postronki - dęba.<br />A pod latarnią, ukryty za rogiem,<br />Chichotał Villon z nożem w białych zębach.Jerzyhttps://www.blogger.com/profile/10277218161362099258noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-3596408019576484188.post-80127720916263244742010-11-01T17:34:46.548+01:002010-11-01T17:34:46.548+01:00Wróciłem właśnie z grobów na Powązkach.
Nigdy jes...Wróciłem właśnie z grobów na Powązkach. <br />Nigdy jeszcze na Zaduszkach nie spotkałem tak pięknej pogody. <br /><br />Zazdrościłem Słowobrazowi tych pastelowych wzruszeń, bo jestem facet trzeźwy i mało poetycki. <br /><br />A dzisiaj, może to po odejściu Tomka, też jakoś tak nostalgicznie żegnam kolory jesieni. <br /><br />Janusz KostynowiczAnonymousnoreply@blogger.com