tag:blogger.com,1999:blog-35964080195764841882024-03-06T07:44:54.154+01:00SłowobrazJerzyhttp://www.blogger.com/profile/10277218161362099258noreply@blogger.comBlogger354125tag:blogger.com,1999:blog-3596408019576484188.post-60645121576157102662017-08-15T14:22:00.002+02:002017-08-15T19:58:21.568+02:00Iluminacja<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
</div>
<div style="text-align: justify;">
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
<a href="https://4.bp.blogspot.com/-S30v9juU40k/WZLjIsdbYoI/AAAAAAAAEgk/zAM7es0wyjYQsR_g45HIuR12lYMz6L5zACEwYBhgL/s1600/buba-01-11.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1300" data-original-width="1300" height="400" src="https://4.bp.blogspot.com/-S30v9juU40k/WZLjIsdbYoI/AAAAAAAAEgk/zAM7es0wyjYQsR_g45HIuR12lYMz6L5zACEwYBhgL/s400/buba-01-11.JPG" width="400" /></a></div>
<br />
Zawsze to lubiła, kiedy była mała i kiedy wielka, kudłata. Kładła szlachetny pysio w wyciągnięte dłonie, jak kot mrużyła oczy i pomrukiwała. Nawet czasem usypiała na chwilę. Teraz też podparłem posiwiałą mordkę, ale nie zamknęła oczu, bo wiedziała, że z tyłu jest lekarka. <br />
<br />
Klęczący przytuliłem się i szeptałem słodkie słówka. Pomiędzy naszymi oczami było parę centymetrów. Z takiej odległości nie widzę wyraźnie, lecz łza stała się soczewką i zobaczyłem ostro dno jej oka. Zapewne mógłbym dojrzeć całe wnętrze i wszystkich dwanaście szczęśliwych lat, ale nie uwierzyłem w ten mały cud i zamrugałem. Obraz stał się niewyraźny, a po chwili w jej oku nie było blasku.<br />
<br />
Jak Anioł Stróż była przy mnie zawsze. Oglądam się, nikt nie czuwa i nic nie jest takie jak było. Nawet głos inaczej dudni, bo jej jedwabiste futro i wszystkie te dywaniki, już nie tłumią dźwięków. Ciężko jest, nie myślałem, że aż tak.</div>
Jerzyhttp://www.blogger.com/profile/10277218161362099258noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-3596408019576484188.post-46974100043326704792016-10-07T10:40:00.000+02:002016-10-07T12:25:02.168+02:00Roczniki<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
<a border="0" height="400" href="https://3.bp.blogspot.com/-CabsCBtIxc8/V_dde4eHAdI/AAAAAAAAEdE/1k-h5pK1mWAnacokMrPrOgqEgYUF2NO2gCLcB/s1600/lawka.jpg" imageanchor="1" img="" src="https://3.bp.blogspot.com/-CabsCBtIxc8/V_dde4eHAdI/AAAAAAAAEdE/1k-h5pK1mWAnacokMrPrOgqEgYUF2NO2gCLcB/s400/lawka.jpg" width="346"></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://2.bp.blogspot.com/-CabsCBtIxc8/V_dde4eHAdI/AAAAAAAAEdI/Nx4zeKwZoJ8INA89AqAgf9ow0UMP-ku3ACEw/s1600/lawka.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="400" src="https://2.bp.blogspot.com/-CabsCBtIxc8/V_dde4eHAdI/AAAAAAAAEdI/Nx4zeKwZoJ8INA89AqAgf9ow0UMP-ku3ACEw/s400/lawka.jpg" width="346" /></a></div>
Kiedy dzieci zaczynają zakładać mikołajowe czapki, znak, że na dobre skończyły się wakacje.<br />
<br />
<div style="text-align: justify;">
Zizzi i Jaś mają już pięć lat, a Stefan półtora roku. Ławka szkolna to model 1926 (znany także rocznikom powojennym). Na podłodze wychodzący już z użycia kalkulator. </div>
<div style="text-align: justify;">
Najbardziej nie przemijające wydają się czapki.</div>
Jerzyhttp://www.blogger.com/profile/10277218161362099258noreply@blogger.com5tag:blogger.com,1999:blog-3596408019576484188.post-19414456341578017922016-08-30T22:57:00.000+02:002016-08-30T23:30:20.252+02:00Jabłka świecą na drzewach<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;"><a href="https://3.bp.blogspot.com/-YObmKowkk2k/V8Xx980JTjI/AAAAAAAAEcA/2_B9wiLy4R8FDCXUD-j0H5fo3KX7GrgpwCLcB/s1600/jablonka.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="400" src="https://3.bp.blogspot.com/-YObmKowkk2k/V8Xx980JTjI/AAAAAAAAEcA/2_B9wiLy4R8FDCXUD-j0H5fo3KX7GrgpwCLcB/s400/jablonka.jpg" width="311" /></a></div><div style="text-align: justify;">Ten wiersz powstał dokładnie dziewięćdziesiąt lat temu (w 1926 r.), ale dobra zmysłowa poezja nie przemija. Zaledwie 21-letni Gałczyński w dwunastu wersach opisał tęsknotę, która każdej jesień gnębi mężczyzn niejednokrotnie trzy razy starszych.</div><br />
<blockquote class="tr_bq"><b>Jesień</b> </blockquote><blockquote>Jabłka świecą na drzewach jak węgle w popiele.<br />
wiatrak pęka ze śmiechu i powietrze miele.</blockquote><blockquote>Jak na fryzie klasycznym, dziewczyny dostojne<br />
z różowemi żądzami mężną wiodą wojnę.</blockquote><blockquote>Już się kasztan osypał i ochłódły ranki.<br />
O piękny przyjacielu, poszukaj kochanki</blockquote><blockquote>z białym domem, ogródkiem, sennym fortepianem,<br />
któraby włosy twoje czesała nad ranem,</blockquote><blockquote>z którąbyś po śniadaniu czytał Mickiewicza.<br />
Niech będzie silna w ręku, a piękna z oblicza,</blockquote><blockquote>jak jesień zamyślona, jak jesień śmiertelna<br />
i jako jabłka owe cierpka i weselna</blockquote><blockquote><span style="font-size: x-small;"><i>Halszce Buczyńskiej</i></span></blockquote><blockquote class="tr_bq">Konstanty Ildefons Gałczyński </blockquote>Jerzyhttp://www.blogger.com/profile/10277218161362099258noreply@blogger.com3tag:blogger.com,1999:blog-3596408019576484188.post-47135915508844066252016-05-26T19:34:00.000+02:002016-05-26T19:35:30.513+02:00Królowie<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
<a href="https://4.bp.blogspot.com/-Z1JlyUQGCAQ/V0cyH7AwZRI/AAAAAAAAEX8/q82iN4yZZOYgmF9a46PLdjXhnnOZsUbbwCLcB/s1600/1-WP_20150910_11_55_20_Pro-001.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="640" src="https://4.bp.blogspot.com/-Z1JlyUQGCAQ/V0cyH7AwZRI/AAAAAAAAEX8/q82iN4yZZOYgmF9a46PLdjXhnnOZsUbbwCLcB/s640/1-WP_20150910_11_55_20_Pro-001.jpg" width="332" /></a></div>
Mieszek tylko w najlepszym razie znaczył sakiewkę, bo z początku był to woreczek na męskie przyrodzenie. Może to z powodu imienia pierwszego władcy, dawni królowie wydają się zabawni. Na przykład Łokietek - to już poważniejszy byłby Koszałek. Albo syn Łokietka, mimo podniosłego przydomka, wydaje się małym Kaziem, co ganiał za babami.<br />
<br />
Naiwny Konrad, rozbity Waza, utrefiony Staś. Zawojowani, zatraceni i błądzący niczego nie nauczyli się z historii. Chyba nawet nie przeczytali Jasienicy.<br />
<div>
<br /></div>
Jerzyhttp://www.blogger.com/profile/10277218161362099258noreply@blogger.com14tag:blogger.com,1999:blog-3596408019576484188.post-47254340592026275142016-03-18T20:12:00.000+01:002016-03-19T20:46:51.344+01:00Małe rzeczy foremne<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://2.bp.blogspot.com/-htwJarn76FY/VuxSrTniWcI/AAAAAAAAETg/OGY-kiDpHQU3Tqzst7at1d50jFXPJ6oVQ/s1600/jajo.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="400" src="https://2.bp.blogspot.com/-htwJarn76FY/VuxSrTniWcI/AAAAAAAAETg/OGY-kiDpHQU3Tqzst7at1d50jFXPJ6oVQ/s400/jajo.png" width="362" /></a></div>
... nie mogę zapewnić, że niedługo, ale będzie.<br />
<br />
To kolorowa wlepka do pierwszego oficjalnego numeru Obywatela, po którego nakład właśnie jadę. Jutro będzie dostępny w Warszawie (w punktach informacyjnych KOD-u, tzw. Pikodach). Wlepka jest mojego autorstwa, a w Obywatelu też mam swój mały udział.<br />
<br />
Uwierz mi Kowarski, to nie polityka, to obowiązek.<br />
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
* * *</div>
<br />
Tu chciałem zilustrować jakimś wierszem mocnym, tymczasem natknąłem się na niepozorny fragment poematu Gałczyńskiego <i>Przez świat idące wołanie<span style="font-size: x-small;"> (1950)</span></i>.<br />
<br />
Cały wiersz jest typowym dla Mistrza (tak go nazywaliśmy z Michałem) żonglowaniem elementami patetycznymi i czystą liryką (jak ta słodka wyliczanka poniżej). Tuwim z pozycji socrealistycznych wytykał KIG, że czasami uprawia "franciszkański błogostan wszechmiłości".<br />
<br />
Zapewne z powodu czułej liryki, a zarazem "słuszności" ideowej, <i>Przez świat idące wołanie </i>było w latach 50-60 częste w repertuarach teatrzyków poetyckich i konkursów recytatorskich. Jeszcze do dziś w uszach mi dudni, głośne skandowanie starszej siostry ciotecznej, Izabeli:<br />
<blockquote class="tr_bq">
Bela Bartok, tyś się pomylił w koncercie,<br />
to nie tak, to nie tak, to nie tak!</blockquote>
Wołanie, wołaniem, ale potem jest ta drobnomieszczańska pochwała codzienności i ładu. "W końcu o spokój i normalność teraz chodzi" - pomyślałem i zamieszczam ten fragment pod Wielkanocnym, pozszywanym obywatelską nicią jajem.<br />
<br />
A Mistrz jak czarodziej wyciąga z cylindra rekwizyty i podrzuca, a one zawisają i skrzą się niby w disnejowskim filmie.<br />
<blockquote class="tr_bq">
Małe rzeczy foremne! Zegar w rogu na ścianie —<br />
małe muzykowanie;<br />
flaszki z atramentami, nuty, z kory czółenka<br />
i wy, kawy ziarenka,<br />
kwiat na oknie, sęk w desce, złoty pył nad podwórzem,<br />
wszystkie rzeczy nieduże:<br />
gwiazdka śniegu, listeczek,<br />
wstążki, płomyki świeczek,<br />
wieża w szachach, lis w bajce, wiatr, co w drutach brzęczy —<br />
małe, wesołe rzeczy!</blockquote>
<blockquote class="tr_bq">
<span style="font-size: x-small;">Konstanty Ildefons Gałczyński, z poematu <i>Przez świat idące wołanie</i></span><i style="font-size: small;">,</i><span style="font-size: x-small;"> 1950</span> </blockquote>
<blockquote class="tr_bq">
</blockquote>
<div class="MsoNormal">
<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<o:p></o:p></div>
<br />
<div class="MsoNormal">
<o:p></o:p></div>
Jerzyhttp://www.blogger.com/profile/10277218161362099258noreply@blogger.com11tag:blogger.com,1999:blog-3596408019576484188.post-49580002722910835052016-03-13T16:02:00.002+01:002016-03-19T16:04:41.775+01:00Ławka<div class="separator tr_bq" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://3.bp.blogspot.com/-2gO3G_NATBA/VuWAolWXExI/AAAAAAAAETA/LCCa7OkOZxUokYVj06X90MuppHa34PM2A/s1600/DSC_0012-001.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="377" src="https://3.bp.blogspot.com/-2gO3G_NATBA/VuWAolWXExI/AAAAAAAAETA/LCCa7OkOZxUokYVj06X90MuppHa34PM2A/s400/DSC_0012-001.JPG" width="400" /></a></div>
Największy i z tego powodu najbardziej sporny eksponat. Ławka szkolna z połowy ubiegłego wieku.<br />
<br />
Dzięki czułej - wypracowanej przez stulecia - ergonomii, wygląda tak szlachetnie, jakby była instrumentem muzycznym.<br />
<br />
Na takim pulpicie napisałem kiedyś pierwsze słowo. Zapewne pochodziło z elementarza Falskiego: As albo Ala. Dziś myślę, że Ala.<br />
<blockquote>
<div style="text-align: justify;">
Mimo, że były jakieś lekcje kaligrafii, bazgrałem. Dosłownie. Może to jakieś porażenie, a może dlatego, że stalówki rozczepiały się i zamulały włóknami celulozy, atrament w kałamarzu podchodził wodą i szczerze powiedziawszy pachniał sikami (szkolna legenda pierwszoklasistów głosiła, że to sprawka drugoroczniaków). Obsadka też była paskudna, bo obgryziona, ale to już moja robota.</div>
</blockquote>
<blockquote>
<div style="text-align: justify;">
Tablica nigdy nie dawała się dobrze wytrzeć. Jeszcze nie było gąbek i wiecznie mokra ścierka nieładnie pachniała. Kreda, która jakoś zawsze leżała pod nią, była wilgotna i nie chciała pisać. Właściwie to dobrze, bo całkiem sucha wydawała przy pisaniu zgrzyt, na którego wspomnienie jeszcze dziś dolna partia pleców marszczy mi się z trwogi.</div>
<div style="text-align: justify;">
(...)</div>
</blockquote>
<blockquote class="tr_bq">
<div style="text-align: justify;">
Tak, szkoła to było potworne skrępowanie indywidualności, nieustające obowiązki, wieczne pretensje i manipulacja. Kiedy jednak zapaliło się światełko wolnej wiedzy, kiedy można było buszować w szkolnej bibliotece, potem czytać i czytać, robić doświadczenia na lekcjach chemii i fizyki, uczestniczyć w cudownych lekcjach polskiego z Piotrem Wierzbickim, ścigać się i skakać w dal, to dało się, naprawdę dało się znieść cały ten koszmar.</div>
</blockquote>
<blockquote class="tr_bq">
<span style="font-size: x-small;">Słowobraz, <i>Cały ten koszmar,</i> 2010</span></blockquote>
Jerzyhttp://www.blogger.com/profile/10277218161362099258noreply@blogger.com4tag:blogger.com,1999:blog-3596408019576484188.post-59374655207861320812016-03-09T08:47:00.000+01:002016-03-09T12:01:49.834+01:00Fiord<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://1.bp.blogspot.com/-Hu3WM7t7iLc/Vt_UpWYQPxI/AAAAAAAAESU/RJOynnldJsw/s1600/WP_20160308_11_56_33_Pro-002.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="400" src="https://1.bp.blogspot.com/-Hu3WM7t7iLc/Vt_UpWYQPxI/AAAAAAAAESU/RJOynnldJsw/s400/WP_20160308_11_56_33_Pro-002.jpg" width="343" /></a></div>
Dostałem ten eksponat dosyć dawno, ale nie otworzę buteleczki, bo boję się, że zapach będzie tandetny. Może się zdarzyć, że podstępnie, przez zmysł węchu, dotrze do mnie prawda o siermiężnych czasach i ułudzie: runie mit młodości szczęśliwej.<br />
<br />
Odkryję, że byłem głupcem i niegodziwcem, że często cierpiałem na ból odrzucenia, samemu raniąc często. Że ani przez chwilę nie latałem w powietrzu oraz nie miałem żadnego talentu, natomiast byłem megalomanem.<br />
<br />
I poleją się łzy krokodyle na młodość nieczystą.Jerzyhttp://www.blogger.com/profile/10277218161362099258noreply@blogger.com4tag:blogger.com,1999:blog-3596408019576484188.post-59349155705376621672016-03-06T20:58:00.000+01:002016-03-07T00:16:47.953+01:00Obywatel<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://1.bp.blogspot.com/-raavt8MEl58/VtyKBGzZfLI/AAAAAAAAESA/8x1kei-melY/s1600/DSC_0050.JPG" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="400" src="https://1.bp.blogspot.com/-raavt8MEl58/VtyKBGzZfLI/AAAAAAAAESA/8x1kei-melY/s400/DSC_0050.JPG" width="400" /></a></div>
Niektórzy myśleli, że już zawsze będzie wąchał kwiatki. Tymczasem on podniósł się z kolan, otarł łzy i otrzepał czarne spodnie. To prawda, zmienił się trochę<br />
<blockquote class="tr_bq">
Poznałem, oszpetniał<br />
Sczerniał, schudł<br />
ale jakoś<br />
dziwnie wyszlachetniał</blockquote>
<div style="text-align: right;">
<span style="font-size: x-small; text-align: justify;">A. Mickiewicz, </span><i style="font-size: small; text-align: justify;">Dziady </i></div>
Z tym sczernieniem i schudnięciem niedokładnie tak, ale reszta się zgadza.<br />
<br />
Widziano go w poprzednią sobotę, jak szedł środkiem Mostu Poniatowskiego trzymając na ramionach wnuka. Potem, przy palmie jerozolimskiej, chciał skręcić na Belweder, ale mu wytłumaczyli, że to inna książka. Na Marszałkowskiej chwycił w ręce błękitny sztandar ze złotymi gwiazdami. Kiedy tak szli w przeciwną stronę niż kiedyś pochód pierwszomajowy, nie był pewien, czy zaprzecza tamtemu sobie, czy może to jeden strumyk polskiej historii.<br />
<br />
Jest w społecznej redakcji pisma "Obywatel". Po znajomości, bo naczelną jest jego synowa. Pozwolili mu napisać w imieniu wszystkich:<br />
<blockquote class="tr_bq">
Połączyło nas poczucie nagłego i niesprawiedliwego wydziedziczenia. Ojczyzna, z której rozwoju byliśmy dumni, została nazwana ruiną, a jej podstawowy akt prawny - Konstytucja - stał się obiektem politycznego podstępu.</blockquote>
Nie, nie uważa, że czasy są bardzo straszne. Ponadto pamięta, co to "dialektyka" i "historyczna konieczność". Dlatego jest dobrej myśli i pełen nadziei.Jerzyhttp://www.blogger.com/profile/10277218161362099258noreply@blogger.com4tag:blogger.com,1999:blog-3596408019576484188.post-88254459461478558982015-08-08T18:35:00.000+02:002015-08-10T14:49:39.960+02:00Odjazd<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
<a href="http://3.bp.blogspot.com/-wyJz7Wbk_7M/VcYuuR2TwaI/AAAAAAAAELU/DnTNW63C3bw/s1600/DSC_0335-001.JPG" imageanchor="1"><img border="0" height="400" src="http://3.bp.blogspot.com/-wyJz7Wbk_7M/VcYuuR2TwaI/AAAAAAAAELU/DnTNW63C3bw/s400/DSC_0335-001.JPG" width="400" /></a></div>
Już dawno minął sezon na bratki, ale parę ich ciągle się trzyma. Dziwny rok 2015. sprzyja bilansom wielkiej historii i życiowym, a ja długo "widzę te oczy przyziemnie śledzące mą zadumę i wpatrzone we mnie".<br />
<br />
Rym jest żeński, ale wiersz całkiem męski. O odjeździe na zawsze. Najbardziej zapada w pamięć łajdacko nieczułe zadziwienie smutkiem.<br />
<blockquote class="tr_bq">
I dlaczego te oczy były coraz łzawsze?<br />
Czy nie wolno nic nigdy porzucać na zawsze<br />
I zostawiać samopas kędyś – na uboczu?<br />
Czy nie wolno odjeżdżać znajomym gościńcem<br />
I oddalać się zbytnio od tych złotych oczu,<br />
Podkutych dookoła szafirowym sińcem?</blockquote>
Nikt z tego powodu nie jest szczęśliwy, ale niektórzy potrafią tak się dziwić, a poeci robią to z największym wdziękiem. Namawiam do przeczytania, bo nic w języku polskim nie brzmi tak szlachetnie jak trzynastozgłoskowiec.<br />
<blockquote class="tr_bq">
ODJAZD</blockquote>
<blockquote class="tr_bq">
Gdym odjeżdżał na zawsze znajomym gościńcem,<br />
Patrzyły na mnie bratków wielkie, złote oczy,<br />
Podkute szafirowym dookoła sińcem.<br />
Był klomb i rój motyli, i błękit przezroczy,<br />
I rdzawienie się w słońcu dojrzałej rezedy.<br />
A gdy byłem już w drodze, sam nie wiedząc kiedy<br />
I czemu – przypomniałem te oczy, przyziemnie<br />
Śledzące mą zadumę i wpatrzone we mnie<br />
Tym wszystkim, czym się można wpatrzć w świat i dalej.<br />
Co widziały te oczy, nim w tysiącu alej<br />
Zginąłem, jedną chatę rzucając za sobą?<br />
I czemu, z szafirową zawczasu żałobą<br />
Patrzyły w ten mój odjazd poprzez zieleń rdzawą<br />
Rezedy, co pachniała, przytłumiona trawą?<br />
I dlaczego te oczy były coraz łzawsze?<br />
Czy nie wolno nic nigdy porzucać na zawsze<br />
I zostawiać samopas kędyś – na uboczu?<br />
Czy nie wolno odjeżdżać znajomym gościńcem<br />
I oddalać się zbytnio od tych złotych oczu,<br />
Podkutych dookoła szafirowym sińcem?<br />
<span style="font-size: x-small;">Bolesłąw Leśmian, z tomu <i>Łąka,</i> 1920</span></blockquote>
Jerzyhttp://www.blogger.com/profile/10277218161362099258noreply@blogger.com12tag:blogger.com,1999:blog-3596408019576484188.post-71748635178867704572015-08-02T19:58:00.000+02:002015-08-02T20:07:11.043+02:00Tajemnice niewielkiej przyrody<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://2.bp.blogspot.com/-EOytAsaMB-Y/Vb5Xp3FkbRI/AAAAAAAAEKM/s7BdhsgS3gE/s1600/DSC_0066.JPG" imageanchor="1"><img border="0" height="400" src="http://2.bp.blogspot.com/-EOytAsaMB-Y/Vb5Xp3FkbRI/AAAAAAAAEKM/s7BdhsgS3gE/s400/DSC_0066.JPG" width="400" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
Kiedy robiłem to zdjęcie wydawało mi się, że osiemsetna część sekundy wystarczy, żebym uchwycił ją w locie. Daremnie, ale i tak wygląda ekscytująco.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://1.bp.blogspot.com/-wTpSC7ylDyM/Vb5YP5kO3fI/AAAAAAAAEKU/zKufDjRlyFw/s1600/DSC_0055.JPG" imageanchor="1"><img border="0" height="400" src="http://1.bp.blogspot.com/-wTpSC7ylDyM/Vb5YP5kO3fI/AAAAAAAAEKU/zKufDjRlyFw/s400/DSC_0055.JPG" width="367" /></a></div>
Za to, kiedy przysiadła na kwiecie lawendy, odnalazłem secesyjny układ żyłek na jej błoniastym skrzydełku.<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://3.bp.blogspot.com/-Xa-IFidy5ps/Vb5Ys1VA70I/AAAAAAAAEKc/MPhZ882vxEE/s1600/DSC_0069.JPG" imageanchor="1"><img border="0" height="400" src="http://3.bp.blogspot.com/-Xa-IFidy5ps/Vb5Ys1VA70I/AAAAAAAAEKc/MPhZ882vxEE/s400/DSC_0069.JPG" width="380" /></a></div>
Piszę "ona", a nie wiem, czy to była pszczoła, czy trzmiel, podobnie jak nie wiem, co to za pierzaste nasiona plotkują w lawendzie.<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://3.bp.blogspot.com/-gQ5SS8FPwlo/Vb5ZM_JZ0II/AAAAAAAAEKk/xSq75CZ4Z94/s1600/DSC_0031.JPG" imageanchor="1"><img border="0" height="400" src="http://3.bp.blogspot.com/-gQ5SS8FPwlo/Vb5ZM_JZ0II/AAAAAAAAEKk/xSq75CZ4Z94/s400/DSC_0031.JPG" width="400" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
Wielka jest siła uczucia. Skąd się tu wziął ten ślimak brzuchonogi? Czy wspinał się aż półtora metra po wąziutkiej łodydze zawilca japońskiego, czy wszedł jeszcze do pąka? Wierny jest na pewno, bo kwiat najwyraźniej przekwita, a ten czule wtulił się w kąt. W dodatku starożytne musi mieć pochodzenie, ponieważ wzór na muszli pokazuje deltę Nilu z czasów faraonów.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Zaprawdę, pełna wielkich tajemnic jest niewielka przyroda.</div>
Jerzyhttp://www.blogger.com/profile/10277218161362099258noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-3596408019576484188.post-56577691801841775242015-03-15T17:18:00.002+01:002015-03-16T22:04:02.962+01:00No chiba<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
<a href="http://2.bp.blogspot.com/-zGJALpr-VLI/VQWui7p6LhI/AAAAAAAAD0g/z-LIHnGVIBQ/s1600/DSC_0017.JPG" imageanchor="1"><img border="0" src="http://2.bp.blogspot.com/-zGJALpr-VLI/VQWui7p6LhI/AAAAAAAAD0g/z-LIHnGVIBQ/s1600/DSC_0017.JPG" height="400" width="400" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
Nie, nie jest pan Maluśkiewicz żadnym współczesnym surwiwalowcem, który wodę pije tylko bagienną, a w razie potrzeby służy jako ośka w taborach. To hedonista i egocentryk. Nie pozbawiony wszakże prawdziwych uczuć patriotycznych (przypuszczalnie członek przedwojennej Ligi Morskiej i Kolonialnej).</div>
<br />
<div style="text-align: justify;">
Przygotowałem się dosyć solidnie badając tło historyczne oraz profil psychologiczny postaci. Również scenograficznie i kostiumowo, bo nałożyłem jedwabną rękawiczkę ze strzępkiem wełny na koniuszku palca wskazującego. Włóczka miała pozorować rudą czuprynę bohatera (niektóre źródła ikonograficzne pokazują go jako jegomościa zażywnego i łysego). W plecaku upchałem półmetrowego wieloryba, a pod ręką miałem łupinkę orzecha (przypomina mi śpiewaną przez Ewę Demarczyk frazę z Baczyńskiego; jestem pewien, że w wierszu jest aluzja do Maluśkiewicza właśnie):</div>
<blockquote class="tr_bq">
niedługo już - tacy maleńcy,<br />
na łupinie z orzecha stojąc,<br />
popłyniemy porom na opak<br />
jak na przekór wodnym słojom</blockquote>
W tym przedszkolu czytanie przez rodziców to tradycja. Jam nie rodzic wprawdzie, prędzej już przypominałem starych powstańców styczniowych, którzy - opowiadała mi Mama - występowali na akademiach szkolnych przed wojną.<br />
<br />
<div style="text-align: justify;">
Byłem przygotowany, ale miałem skupić uwagę, więc pominąłem kontekst i siadłem na dywanie. To urocze uczucie, które pamiętam z praktyk nauczania początkowego: przede mną wpatrzona ufnie gromadka dzieci. Obok przycupnęła ukochana gwardia rodzinna: przytulony Jaś i lekko zdystansowana Zizzi.</div>
<blockquote class="tr_bq" style="text-align: justify;">
Pan Maluśkiewicz był - tyci,<br />
Tyciuśki jak ziarnko kawy,<br />
A oprócz tego podróżnik,<br />
A oprócz tego ciekawy.</blockquote>
<blockquote class="tr_bq" style="text-align: justify;">
Więc nie można się dziwić,<br />
Że ujrzeć chciał wieloryba,</blockquote>
- A dlacieeeego? - zapytał Jaś głośno.<br />
<blockquote class="tr_bq">
- Bo wieloryb jest przeogromny,<br />
Największy na świecie chyba.</blockquote>
To jeszcze zabrzmiało logicznie, ale Jan mnożył wątpliwości i rwał bezlitosną rączką potoczystość ośmiozgłoskowca, delikatną przędzę sztuki. <br />
<br />
<div style="text-align: justify;">
Kompletna klęska inscenizacyjna. Jedyne, co mi się udało, że na zakończenie wiersza wspaniale wybrzmiała cieniutka i miękka artykulacja słowa "chyba":</div>
<blockquote class="tr_bq">
Teraz, gdy kto go zapyta,<br />
Czy widział już wieloryba,<br />
Nosa do góry zadziera<br />
I odpowiada: - "No chiiiba.."</blockquote>
Jerzyhttp://www.blogger.com/profile/10277218161362099258noreply@blogger.com26tag:blogger.com,1999:blog-3596408019576484188.post-6766740396765546902014-11-16T12:31:00.000+01:002014-11-24T23:21:31.170+01:00Zoe<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
<a href="http://2.bp.blogspot.com/-CJPZYtODlNE/VGiI53414pI/AAAAAAAADc0/VS1sfLAYtEk/s1600/28108u-001.jpg" imageanchor="1"><img border="0" src="http://2.bp.blogspot.com/-CJPZYtODlNE/VGiI53414pI/AAAAAAAADc0/VS1sfLAYtEk/s1600/28108u-001.jpg" height="400" width="293" /></a></div>
<span style="font-size: x-small;">Walter D. Goldbeck <i>Najnowsze suknie wieczorowe</i>, "Puck", 5 grudnia 1914 r.</span><br />
<div style="text-align: justify;">
Znieczulam się. Zamieniam jaskółczy niepokój na trwanie, zapał na niewielką mądrość. Bardzo brakuje mi ludzi, z którymi chciałoby się rozmawiać. Jedni pomarli, inni powariowali, nowych nie jestem ciekaw. Czasem pocieszę się jakimiś dwoma zdaniami.</div>
<blockquote class="tr_bq">
<div style="text-align: justify;">
Był w oborskim pałacu (Domu Pracy Twórczej im. Bolesława Prusa) klimat minionej świetności duchowej i materialnej. Nie XVII-wiecznej, lecz tej z PRL-u, sklejkowej raczej niż drewnianej. Tamte czasy miały inne wymagania i pewnie literatom nie przeszkadzała trzeszcząca podłoga, zapach pleśni w łazience i trutka na szczury rozsypana na końcu długiego korytarza. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Poczuł tęsknotę, czy z powodu anachronicznego odgłosu maszyny do pisania, czy do Zoe, chociaż była przy nim. Całował ją jak Judasz Chrystusa, bo wiedział, że to ich ostatnie spotkanie. Nie było dla nich przyszłości, ale tylko on to wiedział.</div>
</blockquote>
<blockquote class="tr_bq">
------------------------------ </blockquote>
<div style="text-align: justify;">
<blockquote class="tr_bq">
Musiał być tknięty w dzieciństwie Pszczelarz jedną z tych chorób, które po wojnie czyniły spustoszenie wśród dzieci. Przeżył, ale już wykoślawiał. Wszystko. W wiersz. Nie stroficzny, już stychiczny prędzej, lecz pozbawiony rymów i rytmiki. Wiersz wolny, bo nieobowiązkowy. Wers krótki jak szczęk odbezpieczanego zamka. Ostrym kursorem kroił prozę, wyłuskiwał pestki przyimków i przymiotników, a potem ciesząc się jak dziecko układał wieżę ze słów.</blockquote>
<blockquote class="tr_bq">
kiedy za ścianą stara poetka<br />
wystukiwała czułą metaforę<br />
ogarnęła go tęsknota<br />
do Zoe<br />
chociaż była obok</blockquote>
<blockquote class="tr_bq">
Miał dopisać, że tamten całował ją jak Judasz, bo wiedział, że nie mają przyszłości. Przerwał jednak, żal mu się zrobiło i zostawił oboje w starym łóżku. W wierszu najważniejsze nie napisać do końca.</blockquote>
</div>
<blockquote class="tr_bq">
<div style="text-align: right;">
<span style="font-size: x-small;">z powieści pornograficzno-psychologicznej o mylącym tytule "Przenikliwość", cdn</span></div>
</blockquote>
<span style="font-size: x-small;"></span><br />Jerzyhttp://www.blogger.com/profile/10277218161362099258noreply@blogger.com34tag:blogger.com,1999:blog-3596408019576484188.post-89131661482004181392014-09-07T23:34:00.001+02:002014-09-08T12:09:50.486+02:00Baranki młode<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;"><a href="http://1.bp.blogspot.com/-NvK76r7m-Nk/VAzM1qOUBgI/AAAAAAAADcU/p-zPza8aTZQ/s1600/DSC_0091-002.JPG" imageanchor="1"><img border="0" src="http://1.bp.blogspot.com/-NvK76r7m-Nk/VAzM1qOUBgI/AAAAAAAADcU/p-zPza8aTZQ/s400/DSC_0091-002.JPG" /></a></div><div style="text-align: justify;">Dawno o nich nie pisałem, a przecież stanowią wielką część mojego dzisiaj życia. Piszę, bo chcę pokazać to zdjęcie - jest jak wiersz i w jednym kadrze mówi wszystko: Jaś spontaniczny w radości i smutku, a Zizzi rozważna i romantyczna.</div><div style="text-align: justify;"><br />
</div><div style="text-align: justify;">On jest pełen naiwnego chłopięcego wdzięku, o ujmującym uśmiechu, lecz często strapiony nowymi przeżyciami. Utalentowany i kreatywny muzycznie. Pod jego dyrekcją potrafią dać kilkunastominutowy występ, w jedną całość łącząc przeróżne motywy: od śląskiej Karolinki po haendlowskiego Mesjasza. </div><div style="text-align: justify;"><br />
</div><div style="text-align: justify;">Zizzi poddaje się jego przewodnictwu w zabawie, ale to ona przeciera nowe szlaki. Pierwsza na rowerze i we wspinaczce. Jaś obserwuje i mądrzejszy o jej doświadczenia próbuje sam. Mimo, że są bliźniętami, ona wydaje się starsza. Pomaga bratu w ubieraniu i poucza, żeby ostrożnie wychodził na drogę. Niczego nie robi bez zastanowienia. Pilna, uzdolniona manualnie.</div><div style="text-align: justify;"><br />
</div><div style="text-align: justify;">Pod koniec października będą mieli trzy lata. </div><div style="text-align: justify;"><br />
</div><div style="text-align: justify;">Wczoraj byli z rodzicami na chrzcinach małej Helenki i wraz z nimi wzięli udział w tym występie przyjaciół (biały sopran Jasia jest mocno słyszalny). </div><blockquote class="tr_bq">Oto są baranki młode,<br />
oto ci, co zawołali alleluja!<br />
Dopiero przyszli do zdrojów,<br />
światłością się napełnili,<br />
Alleluja, alleluja!</blockquote><em>Ad coenam Agni </em>(V-VI w.)<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><iframe allowfullscreen='allowfullscreen' webkitallowfullscreen='webkitallowfullscreen' mozallowfullscreen='mozallowfullscreen' width='420' height='266' src='https://www.blogger.com/video.g?token=AD6v5dyBozJrMeaA8VPsunKbArjgdTjYw1NYWA3n1ctNOBIBBCo9PNhUYA_9ND78UyCmfKnM3y6kxz54zA7Rv2WpxQ' class='b-hbp-video b-uploaded' frameborder='0'></iframe></div>Jerzyhttp://www.blogger.com/profile/10277218161362099258noreply@blogger.com19tag:blogger.com,1999:blog-3596408019576484188.post-78494429983111838572014-08-26T21:52:00.000+02:002014-08-27T10:18:28.195+02:00Hiszpańska Inkwizycja<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;"><a href="http://2.bp.blogspot.com/-BhLbNbY8FRU/U_zjkQSd-kI/AAAAAAAADa4/tEU3i-S-6DM/s1600/3b46053u.jpg" imageanchor="1"><img border="0" src="http://2.bp.blogspot.com/-BhLbNbY8FRU/U_zjkQSd-kI/AAAAAAAADa4/tEU3i-S-6DM/s1600/3b46053u.jpg" height="293" width="400" /></a></div><span style="font-size: x-small;">Męczennica fanatyzmu (fotograwiura ze zbiorów Biblioteki Kongresu - ok. 1901 r.)</span><br />
<div style="text-align: justify;">Pod koniec lipca w Cudkowie, w gminie Dąbrowa Zielona, pies policyjny wytropił krzyż metalowy w szopie. Póki Halina K. go nie odpiłowała, stał na jej ziemi.</div><div style="text-align: justify;"><br />
</div><div style="text-align: justify;">Rzeczniczka policji oświadczyła, że kobiecie grozi kara więzienia do lat pięciu. Zarzutu jak dotąd nie postawiono, a prokuratura bada, czy policja wkroczyła na posesję bezprawnie. </div><div style="text-align: justify;"><br />
</div><div style="text-align: justify;">"Policja na usługach bab jęczących pod płotem!" - zakląłem. - "Nikt nie spodziewa się Hiszpańskiej Inkwizycji!"</div><div style="text-align: justify;"><br />
</div><div style="text-align: justify;">Ale kiedy odnalazłem w Youtubie ten genialny skecz Monty Pythona już nie byłem zły i znowu zaśmiewałem się do łez.<br />
<br />
Śmiejmy się, nie wiadomo jak długo potrwa nasz świat (zapiszę kwestię kardynała Ximeneza jak wiersz):<br />
<blockquote class="tr_bq">Nikt nie spodziewa się Hiszpańskiej Inkwizycji<br />
Nasza metoda to<br />
Zaskoczenie i strach<br />
Dwie metody<br />
Strach i zaskoczenie<br />
I skuteczność<br />
Trzy metody<br />
Strach<br />
Zaskoczenie<br />
Skuteczność<br />
I fanatyczne oddanie papieżowi<br />
Cztery<br />
Nie<br />
Wśród naszych metod<br />
Wśród naszych metod<br />
Są strach<br />
Jeszcze raz...</blockquote><iframe allowfullscreen="" frameborder="0" height="300" src="//www.youtube.com/embed/FytQkOosE9s?rel=0" width="400"></iframe><br />
</div>Jerzyhttp://www.blogger.com/profile/10277218161362099258noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-3596408019576484188.post-30538932602419251922014-08-19T23:01:00.000+02:002014-08-20T22:32:08.692+02:00Zielone miotły<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;"><a href="http://3.bp.blogspot.com/-a535HMYTFVw/U_O5Dgx7txI/AAAAAAAADaE/-rUfSqGFhU8/s1600/miot%C5%82a%2BNorwid.jpg" imageanchor="1"><img border="0" src="http://3.bp.blogspot.com/-a535HMYTFVw/U_O5Dgx7txI/AAAAAAAADaE/-rUfSqGFhU8/s1600/miot%C5%82a%2BNorwid.jpg" height="400" width="265" /></a></div><span style="font-size: x-small;">C. Norwid, <i>Miotła na bruku</i></span><br />
<div><div style="text-align: justify;">Przysłał mi Kowarski wykres z liczbą wpisów we wszystkich latach istnienia blogu. "Asymptota nie kłamie, zbliżasz się do zera."</div><div style="text-align: justify;"><br />
</div><div style="text-align: justify;">Pomyślałem: duch niezłomny źle się czuje ześlizgując się po byle asymptocie. Żeby zadać kłam bezwzględnej funkcji matematycznej, muszę pisać przynajmniej raz w tygodniu. Zebrałem wszystkie pomysły i wyszło prawie na trzy miesiące.</div><div style="text-align: justify;"><br />
</div><div style="text-align: justify;">Pewno nie wspominałem, ale od lat w różny sposób zajmuję się problematyką niepełnosprawności. Od niedawna współredaguję portal. Koleżanka przeprowadziła tam parę wywiadów na temat upadającej spółdzielczości osób niepełnosprawnych. Poruszyła mnie jedna rozmowa i trochę żartem, a trochę przez łzę napisałem ten wiersz. Liryka społeczna? Niemodne, ale też z miłości.</div><blockquote class="tr_bq">wstań o świcie<br />
zobaczysz ludzi<br />
w pomarańczowych<br />
kamizelkach<br />
jak zielonymi miotłami<br />
zamiatają bruk</blockquote><blockquote class="tr_bq">te miotły<br />
w spółdzielni Warsen<br />
czule nawlekają<br />
i wiążą<br />
szczotkarze niewidomi</blockquote><blockquote class="tr_bq">jest nas coraz mniej<br />
powiada prezes<br />
za komuny to jeździło się<br />
i po wsiach<br />
szukało<br />
teraz brak pieniędzy<br />
pół miliona<br />
trzeba dać<br />
miastu za wieczyste<br />
z pefronu też przymało<br />
i nikt się nie zwalnia<br />
tylko umiera</blockquote><blockquote class="tr_bq">za dwa lata umrze<br />
też Warsen<br />
ociemniały sen<br />
o Warszawie<br />
sprzed sześćdziesięciu czterech lat</blockquote></div><div><div><br />
</div></div>Jerzyhttp://www.blogger.com/profile/10277218161362099258noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-3596408019576484188.post-41066307462932967612014-08-15T13:46:00.000+02:002014-08-15T15:19:47.516+02:00Marsz ubezpieczony<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://1.bp.blogspot.com/-NmA0r-MCOFE/U-3wEME_WiI/AAAAAAAADZI/9x2cTwBw5RM/s1600/DSC_0143.JPG" imageanchor="1"><img border="0" src="http://1.bp.blogspot.com/-NmA0r-MCOFE/U-3wEME_WiI/AAAAAAAADZI/9x2cTwBw5RM/s640/DSC_0143.JPG" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
Lata przyjaźni i nieprzerwanej bliskości sprawiły, że pies stał się przedłużeniem moich zmysłów. Choćby dziś rano w lesie. Spomiędzy gałęzi padały ukośne promienie, wstający opar budował pochyłe kolumny, a my szliśmy między nimi w milczeniu. </div>
<blockquote class="tr_bq">
<div style="text-align: justify;">
Las - wysokie pokoje</div>
<div style="text-align: justify;">
myśli podniosła</div>
<div style="text-align: justify;">
coś i nie warto było </div>
</blockquote>
<div style="text-align: justify;">
Kto służył w piechocie, wie co to marsz ubezpieczony. Buba służyła za szpicę. Oj nie mógł, nie miał prawa, pojawić się na drodze żaden drapieżca. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br />
Nagle zatrzymuje się na rozstaju i wzrokiem pyta, którą stronę świata weźmiemy. "Prowadź, prowadź do domu!" - mówię. Dwa razy, bo raz zmysłom jest za mało.<br />
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
<a href="http://3.bp.blogspot.com/-KMLE2h70grA/U-32-dzoBbI/AAAAAAAADZ0/0S41pYZ0MLI/s1600/DSC_0197-002.JPG" imageanchor="1"><img border="0" src="http://3.bp.blogspot.com/-KMLE2h70grA/U-32-dzoBbI/AAAAAAAADZ0/0S41pYZ0MLI/s1600/DSC_0197-002.JPG" height="398" width="400" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
Lato już się przełamało (kto pamięta <a href="http://www.slowobraz.net/2011/08/ta-za.html">tamtą rozmowę</a>?) i już można powiedzieć, że rok mamy urodzajny. Wszystkiego dwa, trzy razy więcej. Gęsta trawa i owoców niejadalnych zatrzęsienie. Licznie czerwieni się osnówka cisa, różowieją korale kaliny i jak nigdy porodziła tarnina. lglaki najbujniejsze, bo lekka zima nie przerwała ich wzrostu. I drzewa liściaste obfite.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Złapał Kozak Tatarzyna, a Tatarzyn za łeb trzyma. To właśnie moment, kiedy człowiek nie ma już ogrodu, bo ogród wziął go w posiadanie.</div>
Jerzyhttp://www.blogger.com/profile/10277218161362099258noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-3596408019576484188.post-89746244318526424242014-07-03T00:58:00.002+02:002014-07-19T08:57:11.710+02:00Pomidor i paliusz<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
<a href="http://4.bp.blogspot.com/-AF8mNl868jQ/U7SHVEyZNWI/AAAAAAAADXQ/qg24ntnFb1U/s1600/dynamite.jpg" imageanchor="1"><img border="0" src="http://4.bp.blogspot.com/-AF8mNl868jQ/U7SHVEyZNWI/AAAAAAAADXQ/qg24ntnFb1U/s1600/dynamite.jpg" height="400" width="291" /></a></div>
<span style="font-size: x-small;">Edward Penfield, <i>Aetna dynamite</i>, plakat [ok. 1895]</span><br />
<div style="text-align: justify;">
W Słowobrazie piszę ostatnio bardzo rzadko. Jakoś nie znajduję w sobie łagodnej urody, a wilczy temperament pcha mnie niemal codziennie na forum GW (gazeta.pl i wyborcza.pl). Oni tam liczą posty i komentarze: w ciągu 13 lat uzbierało się ich ponad 10 tysięcy. Zrobiłem sobie mały jubileusz i napisałem Kowarskiemu:</div>
<blockquote class="tr_bq">
<div style="text-align: justify;">
Wśród internetowego zgiełku, żeby być słyszanym, nie można wrzeszczeć. Ja stosuję zasadę POMIDOR (<strong>P</strong>recyzja, <strong>O</strong>szczędność, <strong>M</strong>etaforyka, <strong>D</strong>owcip i <strong>R</strong>efleks).</div>
</blockquote>
<blockquote class="tr_bq">
<div style="text-align: justify;">
Koniecznie sprawdzam tekst nie tylko w myśli, ale jak brzmiałby czytany głośno. Czy szyk nie jest sztuczny? Czy w barszczu nie ma zbyt wiele grzybów?</div>
</blockquote>
<blockquote class="tr_bq">
<i style="text-align: justify;">nie zgodzę się</i><br />
<i style="text-align: justify;"><i>że kandydatura prof. Glińskiego</i></i><i></i><br />
<div style="text-align: justify;">
<i><i>jest niepoważna</i></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i><i>wczoraj</i></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i><i>widziałem go w tv</i></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i><i>naprawdę wydawał się</i></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i><i>przejęty</i></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i><i>miał zatroskaną twarz</i></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i><i>wysłużonego mima*</i></i></div>
</blockquote>
<blockquote class="tr_bq">
<div style="text-align: justify;">
Z wyjątkiem polemiki z antysemitami i faszystami staram się ledwie podejść pod granicę dzielącą złośliwość od obelgi; nie wolno mi jej przekroczyć.</div>
</blockquote>
<blockquote class="tr_bq">
<i style="text-align: justify;">zalecam</i><br />
<i style="text-align: justify;"><i>chodzenie boso</i></i><i></i><br />
<div style="text-align: justify;">
<i><i>po skoszonej trawie</i></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i><i>podobno niektórym</i></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i><i>pomaga</i></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i><i>na brak</i></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i><i>poczucia humoru.</i></i></div>
</blockquote>
<blockquote class="tr_bq">
<div style="text-align: justify;">
Ważne jest odpowiednie otwarcie. Dziwne, ale najczęściej w toku pisania pojawia się ono na końcu, więc przeklejam je na początek.</div>
</blockquote>
<blockquote class="tr_bq">
<i style="text-align: justify;">nagle zwróciłem uwagę</i><br />
<i style="text-align: justify;"><i>na przedrostek "mini-"</i></i><i></i><br />
<div style="text-align: justify;">
<i><i>w słowie "minister"</i></i></div>
</blockquote>
<blockquote class="tr_bq">
<div style="text-align: justify;">
Później szukam dosadnej puenty.</div>
</blockquote>
<blockquote class="tr_bq">
<i>mam już swoje lata<br />zawsze czytałem gazety<br />mogę stwierdzić<br />istnieją prawidłowości<br />jeśli piszą<br />o nowych śladach<br />w sprawie Amelii Earhart<br />mamy lipiec</i></blockquote>
<div style="text-align: justify;">
Czytam w telefonie notatkę Gazety Wyborczej o wręczeniu przez papieża elementu szaty liturgicznej nowemu prymasowi Polski:</div>
<blockquote class="tr_bq">
<div style="text-align: justify;">
Paliusz jest długim okrągłym pasem z białej wełny, z dwoma końcami opadającymi na plecy i piersi. (...) Zgodnie z tradycją paliusz tkany jest z wełny dwóch owiec błogosławionych przez papieża we wspomnienie św. Agnieszki 21 stycznia. Z ich wełny zakonnice wyrabiają paliusze, które są przechowywane w specjalnej szkatule na grobie św. Piotra w Watykanie. Paliusze mają symbolizować owcę, którą na ramionach niesie dobry pasterz.</div>
</blockquote>
<div style="text-align: justify;">
Czytam i nie czuję się całkiem realnie, ale na szczęście wyskakuje ikonka z odpowiedzią od Kowarskiego. A tam nomen omen po łacinie, że nic więcej, że zasady zwięzłości, które wyłożyłem jak najbardziej nadają się wobec literatury i żebym brał za nią czym prędzej.</div>
<blockquote class="tr_bq">
<div style="text-align: justify;">
Non plus ultra.</div>
<div style="text-align: justify;">
Teraz tylko przenieść zasady Pomidora na obszar literatury.</div>
<div style="text-align: justify;">
I delikatnie zawładnąć nim.</div>
</blockquote>
<div style="text-align: justify;">
Mimo pochlebstwa, jestem urażony, bo choćbym się zwinął w trąbkę i użył najczystszych literackich środków, to w jego mniemaniu nie zasłużą one miano literatury, gdyż zawisły tylko w przestrzeni i nie mają papierowego desygnatu.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Dla Kowarskiego istnieją bowiem dwa odrębne światy: jeden - półświatek - internet produkuje miliony słów, drugi świat tworzy ich wielokrotnie mniej i nic nie szkodzi, że czyta je osób zaledwie parę. Ważne, że w końcu trafią do drukarni.</div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="text-align: justify;">
Na co dzień jest przecież w sieci, bo prowadzi rozległą korespondencję, ale zarazem gardzi tłumem anonimowych internautów. Błogosławiony jest tylko papier, na który co jakiś czas wysupłuje parę groszy. Potem przechowuje to pod łóżkiem. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Ja na przykład mam za tapczanem kilkaset egzemplarzy "Rękopisu". Być może kogoś mogłyby pocieszyć, ale przecież musiałby je wziąć do ręki. Nic nie robimy jednak, bo być czytanym, to nie jest ich rola: one mają żółknąć i zaświadczać, że autorzy noszą literacki paliusz.</div>
------------------------------<br />
<br />
Dopisane 19 lipca 2014.<br />
Komentarz do artykułu o smoleńskich skojarzeniach prawicy przy okazji katastrofy pod Donieckiem.<br />
<blockquote class="tr_bq">
<i>pokazuje się gdy doszło<br />do wielkich tragedii i katastrof<br />siada w kucki<br /> przy dopalających się szczątkach<br /> i ogrzewa prawą półkulę</i></blockquote>
<blockquote class="tr_bq">
<i>przelękniony niziołek<br /> na ogół łysawy<br />i szaroszczeciniasty<br />wraca<br />jako kobieta w berecie<br />listonosz<br />i ukochany kuzyn</i></blockquote>
-------------------------------<br />
<span style="font-size: x-small;">* brak znaków przestankowych, wielkich liter oraz złamane wersy komentarzy wprowadziłem tylko dla potrzeb <i>Słowobrazu</i>.</span>Jerzyhttp://www.blogger.com/profile/10277218161362099258noreply@blogger.com12tag:blogger.com,1999:blog-3596408019576484188.post-20845523559386009342014-05-13T07:49:00.000+02:002014-05-13T08:12:33.135+02:00Żaba o zachodzie słońca<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
<a href="http://3.bp.blogspot.com/-JqpNH85aH_M/U3EzBnn-ytI/AAAAAAAADTI/SiGSSy93OnE/s1600/DSC_0234-002.JPG" imageanchor="1"><img border="0" src="http://3.bp.blogspot.com/-JqpNH85aH_M/U3EzBnn-ytI/AAAAAAAADTI/SiGSSy93OnE/s1600/DSC_0234-002.JPG" height="400" width="398" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
Było po wpół do siódmej, jeszcze przed chwilą padał wiosenny deszcz i wtedy na szybie zobaczyłem promień. Miał właściwy kolor i był ukośny: trzeba zrobić zdjęcie!</div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="text-align: justify;">
W każdej chwili słońce mogło zajść. Kiedy znalazłem aparat, za grosz nie miał pamięci. Schodami górę, w dół na złamanie karku. Wszystko na nic, zaszło! Nie, to tylko strzęp deszczowej chmury. Pojaśniało:</div>
<blockquote class="tr_bq">
<div style="text-align: justify;">
Jeszcze przez konary błysnęło jako świeca przez okiennic szpary... </div>
</blockquote>
<div style="text-align: justify;">
Przykucnąłem pod czarną sosną, położyłem aparat na trawie. Za nisko, żeby patrzeć w wizjer - na ślepo obracałem obiektyw ku górze. </div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="text-align: justify;">
Tak widzi mój dom żaba o zachodzie słońca. To wysokie okno - stamtąd wysyłam listy. Niżej kalina, co właśnie zbiera się do kwitnienia, bliżej brzoza, której jednak nie ściąłem. Po lewej korkowiec, za którego ścięcie zapłaciłbym najwięcej. Za nim kolczasty parasol oliwnika, a dalej już jedna zieleń: gnomowaty świerk wyrzucony z arboretum w Rogowie (okazał się pięknym księciem), tajemnicza i romantyczna daglezja znad Soliny oraz najobfitsza - druga brzoza - którą kupiłem przecenioną, gdy wybiedzona i krzywa budziła litość pod płotem. </div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="text-align: justify;">
Odpłaciła, bo drzewa odpłacają. Nie chodzi o żadne nawozy i pielęgnacje, ale o miłosne codzienne spojrzenie i ciche słowo rzucone przelotem. Słowo daję! </div>
Jerzyhttp://www.blogger.com/profile/10277218161362099258noreply@blogger.com15tag:blogger.com,1999:blog-3596408019576484188.post-33247675319362224812014-04-27T23:13:00.002+02:002014-04-28T08:00:26.775+02:00Metafora<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
<a href="http://1.bp.blogspot.com/-4pQKXxpYvgo/U11xgncpBUI/AAAAAAAADPs/PXB93EAvVHs/s1600/01031u.jpg" imageanchor="1"><img border="0" src="http://1.bp.blogspot.com/-4pQKXxpYvgo/U11xgncpBUI/AAAAAAAADPs/PXB93EAvVHs/s1600/01031u.jpg" height="287" width="400" /></a></div>
<span style="font-size: x-small;">Rydel, cep, brona - XIX-wieczne japońskie narzędzia rolnicze (rys. ze zbiorów Biblioteki Kongresu - wrzesień 1878 r.)</span><br />
<div style="text-align: justify;">
<br />
Tadeusz Różewicz chciał być pochowany koło świątyni Wang w Karpaczu. Przez chwilę brzmi to dziwnie, prawie jak historia z Iwaszkiewiczem, który kazał się w ostatnią drogę ubrać w galowy mundur górnika. </div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="text-align: justify;">
Kiedy jednak przeczytasz, że konstrukcję Wang wzniesiono bez jednego gwoździa - zrozumiesz. Sam był dobrym cieślą, który słowa układał w pióra i wpusty.</div>
Jerzyhttp://www.blogger.com/profile/10277218161362099258noreply@blogger.com3tag:blogger.com,1999:blog-3596408019576484188.post-33109168417511028132014-04-12T13:24:00.000+02:002014-12-27T22:35:46.762+01:00Razkreślne fa<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
<a href="http://1.bp.blogspot.com/-pQOLRO6Q7tw/U0ketj3HcxI/AAAAAAAADOw/dfRwkySdruU/s1600/3g02067u.jpg" imageanchor="1"><img border="0" src="http://1.bp.blogspot.com/-pQOLRO6Q7tw/U0ketj3HcxI/AAAAAAAADOw/dfRwkySdruU/s1600/3g02067u.jpg" height="400" width="235" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: xx-small;">E.Penfield<em>, Harper's April '98</em></span></div>
<div style="text-align: justify;">
Pisze mi dzisiaj Kowarski:</div>
<blockquote class="tr_bq">
<div style="text-align: justify;">
Cyfrowy stróż przypomina, że mam wiadomość. Spoko, to tylko aktualizacja, którą LinkedIn wykonuje automatycznie. Centrala chce, żebym wiedział "Czym obecnie zajmują się Twoje kontakty?” </div>
</blockquote>
<blockquote class="tr_bq">
<div style="text-align: justify;">
Okazuje się, że mam siatkę tajnych współpracowników. Wielu dawnych, bliskich znajomych. Przeglądam teraz ich raporty.W Sieci Witold nadal żyje, chociaż byłem na jego pogrzebie. Otrzymałem właśnie informację, że nawiązał nowy kontakt. </div>
</blockquote>
<div style="text-align: justify;">
Ja mu na to, że mnie także naprzykrzają się co jakiś czas natarczywe sieci i tzw. media społecznościowe. One o mnie nie zapomną, bo jestem dla nich trybikiem, a są tak zaprogramowane, żeby się zazębiało i zazębiało. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Zupełnie w innej sprawie coś badając, kliknąłem na link, gdzie był adres facebookowy. I zamiast strony, pokazało się moje konto. Mam je od lat, lecz rzadko zaglądam. Niesprawiedliwy byłbym, że targowisko próżności, raczej suma daremnych komunikatów, chmura bezkształtna, która może przesłonić wiele, ale z której nie spadnie żaden deszcz.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Coś tam musiałem zmienić w ustawieniach i wyświeciła mi się wersja komórkowa, bo wszystko było wielkie, a na pierwszym planie olbrzymie zdjęcia osób, które zdaniem maszyny mogę znać.</div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="text-align: justify;">
Oczywiście nie znam, ale o tyle jest ciekawie, że kolega z XI klasy ma agencję modelek i stąd masę międzynarodowych znajomości w tych sferach. Więc pokazują mi się na przykład południowoamerykańskie piękności i zaproszenie figlarnej maszyny, żebym niezwłocznie zawarł znajomość, bo mamy wspólnego znajomego.</div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="text-align: justify;">
Kiedyś być może było inaczej, ale dziś wiek dojrzały wymusza na mnie zachowania godne, nacechowane skromnością i nieśmiałością, więc przelatuję tylko roztargnionym wzrokiem i przeciskam się dalej. </div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="text-align: justify;">
A tu, bez żadnego już pretekstu, bezczelne stoi pod parasolem panna dorodna o niestosownym imieniu Larysa. Strój na niej niezwykle skromny, ale wnętrze z pewnością bogate, bo ukończyła tę samą co ja uczelnię. Znajomych to ma z 3 tysiące.</div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="text-align: justify;">
Dalej zdjęcie w skali szarości, na nim niezwykle zgrabna dziewczyna oparta o słup oklejony afiszami o koncertach fortepianowych w Łazienkach. "Pięknie "- myślę. Przyglądam się i widzę, że na afiszu jest czerwiec 1971.</div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="text-align: justify;">
Mężczyzn też niemało, ale nie przyciągają tak uwagi.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Na co dzień towarzyszy mi pies, kiedy mokro spotkam ropuchę, kiedy sucho - stonogę. Wystarczy jednak, żebym uderzył klawiszem w razkreślne fa i już jestem wśród znajomych i pięknych ludzi. </div>
Jerzyhttp://www.blogger.com/profile/10277218161362099258noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-3596408019576484188.post-85157025273763603392014-04-01T21:58:00.000+02:002014-04-02T20:16:13.062+02:00Tamta strona<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
<a href="http://3.bp.blogspot.com/-j7NI2QzuyoU/UzsX-tN30EI/AAAAAAAADOU/DXNU9KVvDNs/s1600/DSC_0022.JPG" imageanchor="1"><img border="0" src="http://3.bp.blogspot.com/-j7NI2QzuyoU/UzsX-tN30EI/AAAAAAAADOU/DXNU9KVvDNs/s1600/DSC_0022.JPG" height="400" width="400" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
Lubię ten strumyczek i nieraz o nim <a href="http://www.slowobraz.net/2012/03/fotografista.html">pisałem</a>. Buba też lubi, bo zawsze jest tu świeża trawa i można się popaść trochę. Ostatnio na prawym brzegu tylko, bo lewy zajęła para krzyżówek.</div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="text-align: justify;">
Widać samica już gdzieś tam w chaszczach wysiaduje, bo dziś na odgłos psa pokazał się tylko samiec. Stanął nieruchomo pośrodku strumyka gotów - nie krzyżówka, lecz krzyżowiec - bronić granic maleńkiej ojczyzny. Poszliśmy w swoją stronę.</div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="text-align: justify;">
Kiedy w domu wgrałem zdjęcia, zobaczyłem, że ktoś jeszcze był pośrodku. Prozaiczny czytelnik powiedziałby, że rozszczepienie słonecznego promienia, który padł na obiektyw, ale przecież pan Krzyżówek, ja i Buba dobrze wiemy, że było to tęczowe oko Opatrzności.</div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="text-align: justify;">
Tymczasem sto metrów dalej, już na Karmazynowej, dwa leśne gołębie toczyły walkę o miejsce na przewodach elektrycznych. Staliśmy z zadartymi łbami i leciały na nas białe piórka. Gdy zniecierpliwiona Buba szczeknęła, ptaki natychmiast usiadły zgodnie obok siebie.</div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="text-align: justify;">
Uszliśmy kilkanaście metrów i dogonił mnie śpiew kosa. Nie do wiary, podfrunął blisko i usiadł na słupku ogrodzenia, dokładnie w tym miejscu, gdzie przed laty gramoliłem się na drugą stronę ratując <a href="http://www.slowobraz.net/2010/04/hektor.html">Hektora</a>. To nie mógł być on, bo miał dwoje oczu. Rzuciłem jakieś czułe słówko i ruszyłem dalej, a ptak przeskoczył na następny słupek, zanucił coś krótkiego i odleciał.</div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="text-align: justify;">
"W ciągu paru minut po trzykroć...Nawiązują kontakt?" - pomyślałem. I jeszcze: "Chyba jestem z ich strony". <br />
<br />
I w tej właśnie chwili - w tej chwili właśnie - spłynęły z serca troski i zmartwienia ludzkiej strony świata.</div>
Jerzyhttp://www.blogger.com/profile/10277218161362099258noreply@blogger.com10tag:blogger.com,1999:blog-3596408019576484188.post-31491757269600152282014-03-14T22:42:00.000+01:002014-03-15T16:37:35.980+01:00Śpioszek<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
<a href="http://4.bp.blogspot.com/-On8gvyxI3gc/UyN2-PzLs0I/AAAAAAAADNk/IHie45nEHW8/s1600/DSC_0034-001.JPG" imageanchor="1"><img border="0" src="http://4.bp.blogspot.com/-On8gvyxI3gc/UyN2-PzLs0I/AAAAAAAADNk/IHie45nEHW8/s1600/DSC_0034-001.JPG" height="400" width="330" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
Niedawno zmarła stara Chinka o pięknym polskim nazwisku Irena Sławińska (w ojczyźnie nazywała się Hu Pei Fang). Pracowałem z nią w miesięczniku "Kontynenty". Do Polski przyjechała chyba pod koniec lat 50. i zatrudniła się w piśmie "Chiny", które po zaostrzeniu stosunków między ZSRR a ChRL zostało przekształcone w "Kontynenty" właśnie.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Była ciepła i mądra. Paliła papierosy w długiej fifce i wraz z zastępcą redaktora naczelnego tłumaczyła prastare, pieprzne chińskie bestsellery (<em>Wyznania chińskiej kurtyzany</em> i <em>Kwiaty śliwy w złotym wazonie</em>).</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Opowiadała mi, że jako młoda dziewczyna wkroczyła wraz z uzbrojonym milionem swoich rodaków, do Korei, ale teraz wyczytałem w nekrologu rodzinnym, że była pilotem wojskowym.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Kiedyś podarowała mi dla małego Mikołajka chińską kukiełkę. Sam pomysł liczy zapewne tysiące lat, ale ta lalka najwyżej pół wieku. Ubożuchny Śpioszek przeczy taśmowej elegancji dzisiejszej chińszczyzny - widać, że pochodzi z jakiejś manufaktury, której jedynym wyposażeniem była maszyna do szycia poruszana nogą.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Miły skośnooki gość ma szlafmycę z dzianiny, długą lnianą koszulę oraz ceratowe dłonie, które obejmują główkę, gdy całymi tygodniami przesypia wewnątrz tekturowego rożka (<em>Człowiek całe życie prześpi, jeśli wierzy w swoje sny</em>. - mówi chińskie przysłowie). <br />
<br />
Wypychany patyczkiem do góry wychyla łepek, przeciera oczy, rozgląda się i prostując się rozpościera ręce w szerokim geście. Musi być w tej szczodrości marzyciela tajemnicza moc, bo dzieci milkną zauroczone.</div>
Jerzyhttp://www.blogger.com/profile/10277218161362099258noreply@blogger.com7tag:blogger.com,1999:blog-3596408019576484188.post-42865521087145060302014-02-13T23:27:00.000+01:002014-02-15T00:14:09.203+01:00Schłopiały święty - storyboard<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
<a href="http://1.bp.blogspot.com/--daQsqaMAsE/Uv1FX9KyBVI/AAAAAAAADM4/uqgxunpbrEw/s1600/sw+Jerzy.jpg" imageanchor="1"><img border="0" src="http://1.bp.blogspot.com/--daQsqaMAsE/Uv1FX9KyBVI/AAAAAAAADM4/uqgxunpbrEw/s1600/sw+Jerzy.jpg" height="400" width="276" /></a></div>
<div class="tr_bq">
<span style="font-size: x-small;">Rzeźba <i>Św. Jerzy</i>, wyk. D. Biliński z Kolędzian [1936]</span></div>
<span style="text-align: justify;">Ten wpis planowałem na 23 kwietnia, ale trzeba się spieszyć opowiadać.</span><br />
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Niby świątek, ale pospolity jakiś, żaden Cierpotka ani Frasobliwy, lecz człowiek pracy i walki. I nie rycerz w zbroi czy rzymski legionista, ale - widzi mi się - pasterz wędrowny w opończy, wolarz co od samych stepów wołoskich do Łowicza bydło prowadzi. Droga daleka, więc Jurychło (tak ma na imię) na koniu na oklep jedzie. Konika ma marnej postury, chociaż dzielnego - to hucuł jest sprawiedliwy (Sprawiedliwy jak świętego Jerzego koń - mówi przysłowie). </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Tego dnia spotkał święty Jurychło w borze gadzinę leśną i tępym kijem, nie schodząc konia, ją zaszlachtował. Zmęczony usnął potem pod drzewem. Podejrzał go jeden z prostaczków niebiańskich, którzy dłubiąc kozikiem w drzewie Panu Bogu świadectwo dają. <br />
<br />
Tak powstała pod Kolędzianami owa kapliczka nadrzewna, którą w 1947 roku pokazali na wystawie twórczości ludowej w Krakowie, a potem sfotografowali i przykleili na okładce marcowej "Twórczości" w roku 1948 (dostałem leciwy egzemplarz jako bardzo miły prezent).</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Myślę, że musiał być na wystawie krakowski poeta Jerzy Harasymowicz, bo dwanaście lat później opublikował w "Dzienniku Polskim" wiersz, gdzie święty Jerzy jak z obrazka.</div>
<blockquote>
MIT O ŚWIĘTYM JERZYM</blockquote>
<blockquote>
Gdy spał<br />
mój patron<br />
święty Jerzy</blockquote>
<blockquote>
z chorągwi jego<br />
zrobiłem<br />
czerwony wsyp<br />
<br />
blachę groźną<br />
chłopu dałem<br />
na pokrycie stajenki<br />
<br />
smoka<br />
w krowę zmieniłem<br />
czasem<br />
siarką buchającą<br />
<br />
pióropusz<br />
w lesie<br />
na gnieździe<br />
posadziłem<br />
<br />
budzi się<br />
mój patron<br />
<br />
gdzie mit<br />
w robocie<br />
<br />
gdzie pióropusz<br />
jajka znosi </blockquote>
<blockquote>
gdzie zbroja<br />
na dachu<br />
drzemie w upale<br />
<br />
gdzie chorągiew<br />
pod wójtową głową </blockquote>
<blockquote>
i tak<br />
cóż święty<br />
<br />
zboże zaczął<br />
zwozić<br />
<br />
izbę malować<br />
<br />
konia dokupił<br />
drugiego </blockquote>
<span style="font-size: x-small;">Jerzy Harasymowicz [1960]</span><br />
<div>
<br /></div>
Jerzyhttp://www.blogger.com/profile/10277218161362099258noreply@blogger.com10tag:blogger.com,1999:blog-3596408019576484188.post-40222493292771025852014-01-24T00:02:00.001+01:002014-01-24T10:22:23.717+01:00Rozmowa o poezji<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
<a href="http://3.bp.blogspot.com/-DS6KuDZOdb8/UuGd14bDDBI/AAAAAAAADMo/5wSoAD3koLY/s1600/11608u.jpg" imageanchor="1"><img border="0" src="http://3.bp.blogspot.com/-DS6KuDZOdb8/UuGd14bDDBI/AAAAAAAADMo/5wSoAD3koLY/s1600/11608u.jpg" height="400" width="400" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: x-small;">Edward Simmons, Muza Euterpe (malowidło na ścianie w Bibliotece Kongresu USA)</span><br />
Kowarski od dawna ma mnie za człowieka zza lasu, że dziczeję, tracę kontakt z kulturą i z ludźmi. On jednak tego tak nie zostawi i użyje różnych chwytów i podstępów, żeby przywrócić rozbitka społeczności. Na przykład ostatnio ze wzruszającą szczerością oświadczył, że jak będę odsuwał się od ludzi, to stracę potencjalnych czytelników swojej książki. Taki już jest - książka to dla niego ukoronowanie życia, chociaż godzi się, że fakt raczej poligraficzny niż społeczny. Nie do końca jak widać, bo warto zadbać o te dwie - trzy osoby, które przeczytają.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div>
<div style="text-align: justify;">
Poniższa korespondencja pochodzi z końca marca zeszłego roku. W Wielki Czwartek napisałem na blogu z lekkim parareligijnym patosem o "potrzebie oczyszczenia, refleksji nad sobą, nad ojczyzną miłą i światem" i przytoczyłem poruszający wiersz Różewicza <a href="http://www.slowobraz.net/2013/03/widziaem-go.html">"Syn człowieczy".</a> Mój wpis minął się w cyberprzestrzeni z pedagogicznym e-mailem od Kowarskiego: "Ocieraj się chociaż, jeśli nie możesz uczestniczyć.":</div>
</div>
<div>
<blockquote class="tr_bq">
<div style="text-align: justify;">
Niechętnie, pobieżnie przecieram książki przed Wielkanocą. Ale trzeba, bo w pierwszy dzień świąt przyjdzie ojciec Ewy i nasz Kuba z Asią. Biorę do siebie niewielki tomik - Zbigniew Jerzyna “Erotyki”. Nota od Wydawcy. "Teksty przeplatane są wyrafinowanymi (rodem z Kamasutry) grafikami wybitnego malarza Jana Dobkowskiego”.</div>
</blockquote>
<blockquote class="tr_bq">
<div style="text-align: justify;">
Siedziałem przy jednym stole z drobnym Jerzyną na przyjęciu u Jurka Tomaszkiewicza. Rozmawiałem z masywnym Dobsonem w Dziekance. Mówił, że gdyby zanotował myśli, które nachodzą go przy malowaniu obrazu, napisałby powieść.</div>
</blockquote>
<blockquote class="tr_bq">
<div style="text-align: justify;">
Tom "Erotyków" Zbigniewa Jerzyny rozpoczął działalność Oficyny Wydawniczej Anagram” im. T. Peipera...”. Twórcą tego wydawnictwa był Jerzy Leszin Koperski.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Ocieraj się chociaż, jeśli nie możesz uczestniczyć.</div>
<div style="text-align: justify;">
Przepisuję jeden z wierszy:</div>
</blockquote>
<blockquote class="tr_bq">
<div style="text-align: center;">
* * *</div>
Przemijanie- ty myślisz – to powolna rzeka,<br />
która kamienie rzeźbi w kształty ukojenia.<br />
Lekki wiatr, co przesuwa za horyzont żagiel.<br />
Albo droga, gdy idziesz – kierunku nie zmieniasz</blockquote>
<blockquote class="tr_bq">
Przemijanie – ty myślisz – jest niby kobieta,<br />
która nas rzuca - i twarz od popiołu<br />
szarą – zwracamy w płomień następnej kobiety </blockquote>
<blockquote class="tr_bq">
Przemijanie – ty nie wiesz! że ma puls strumienia</blockquote>
<blockquote class="tr_bq">
Przemijanie jest nagłym krzykiem błyskawicy;<br />
jeszcze gromu nie słychać –światło nas rozdziera.</blockquote>
</div>
<br />
----------------------<br />
Ja Kowarskiemu na to (przepraszam za nieładne jedno słowo):<br />
<blockquote class="tr_bq">
<div style="text-align: justify;">
Oj Janusz, Janusz, epigon jesteś i człowiek wsteczny (sam patrzę do tyłu, ale czego innego szukam). Ty jak handlarz starociami na pchlim targu: </div>
</blockquote>
<blockquote class="tr_bq">
<div style="text-align: justify;">
- To zaśniedziałe, Panie, starożytne i piękne jest.</div>
</blockquote>
<blockquote class="tr_bq">
<div style="text-align: justify;">
Ten wiersz jest w manierze, ma właściwość grochowiakową. Ponadto nic dobrego z takiego filozofowanie nie wynika. Co najwyżej: </div>
</blockquote>
<blockquote class="tr_bq">
<div style="text-align: justify;">
- Już to sobie możemy powiedzieć miedzy nami artystami, że świat jest piękny, a my w nim mądrzy i jak ten róży kwiat.</div>
</blockquote>
<blockquote class="tr_bq">
<div style="text-align: justify;">
"Przemijanie jest nagłym krzykiem błyskawicy" - takie metafory pisze się dziewczynom. Dokładnie wiem, że robił to L. a widać J. także. To nie byli duzi faceci i musieli sobie wsadzać na głowę jakiś pióropusz. Ale to pozory poezji, niewiele kosztują, a można podymać.</div>
</blockquote>
<blockquote class="tr_bq">
<div style="text-align: justify;">
Ja w Ciebie Różewiczem, a Ty we mnie twardym jak kamień poetyckim keksem?</div>
</blockquote>
Jerzyhttp://www.blogger.com/profile/10277218161362099258noreply@blogger.com5tag:blogger.com,1999:blog-3596408019576484188.post-35377037687363774962014-01-22T22:23:00.000+01:002014-01-23T08:55:15.041+01:00Wegetariusz<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
<a href="http://2.bp.blogspot.com/-p2z_mmlt0ss/UuA0dPpK9kI/AAAAAAAADMY/LUSZ5N0cH2E/s1600/DSC_0401.JPG" imageanchor="1"><img border="0" src="http://2.bp.blogspot.com/-p2z_mmlt0ss/UuA0dPpK9kI/AAAAAAAADMY/LUSZ5N0cH2E/s400/DSC_0401.JPG" /></a></div>
Wczesną jesienią, kiedy głośna była sprawa uboju rytualnego, необходимо zabrał głos Episkopat: że oto narusza się podstawowe prawa wolności wyznania i kultu, wśród których jest prawo do rytualnego uboju zwierząt. <br />
<br />
Napisałem na forum trochę niegrzecznie, że jest to głos broniący prawa do umęczenia zwierząt, że biskupi robią to w imię anachronicznych norm, ustanowionych przed tysiącami lat przez "naprutych winem i palących zioła".<br />
<blockquote class="tr_bq">
Jeśli rzeczywiście Bóg jest miłosierny, to na pewno dawno odstąpił od tych sadystycznych wymogów.</blockquote>
Ktoś mądrze mi odpowiedział, że oburzam się na rytualnych, a przecież praktykowane u nas metody przemysłowej hodowli i uboju to dopiero jest sankcjonowana prawem masowa niegodziwość. I o obowiązkowym wyrywaniu dziobów kurczakom (żeby się nie okaleczały), i o idących na rzeź płaczących cielętach.<br />
<br />
Z powodu cierpienia Buby byłem wtedy dość blisko tego świata i w jednej chwili postanowiłem, że z mojego powodu już żaden dzióbek więcej i ani jedna łza. Stałem się wegetarianinem. <br />
<br />
Historia uczy, że rewolucja lubi iść szeroko. Coś się we mnie przekręciło. Stopniowo począłem odkrywać zakłamane relacje, a nawet inaczej spojrzałem na sztukę - przede wszystkim na to, co tu piszę. Nie twierdzę, że nagle łuski spadły mi z oczu, że spłynęła na mnie moralna odnowa. Dopuszczam, że efekt gwałtownej zmiany metabolizmu lub - prawdopodobne - wywołana wiekiem mizantropia. - Tak czy owak zamilkłem. To znaczy w myśli układałem wpisy, ale wydawały mi się błahe, powierzchowne i niestosowne.<br />
<br />
Zaraz po świętach wyjechałem z grupą przyjaciół do Madrytu. Pięknie było (zdjęcie przedstawia widok na ogrody królewskie z okna pałacu El Escorial), lecz do kraju wróciłem z hiszpanką. Niestety, nie pisaną wielką literą, lecz z małą francą - krewną słynnej grypy sprzed stu lat. W życiu nie byłem na zwolnieniu lekarskim, a teraz wysoka temperatura i ledwo, ledwo... Po trzech tygodniach jestem wychudzony i pobladły, słaby jak dziecko.<br />
<blockquote class="tr_bq">
Już dziąsła przeżarte szkorbutem,<br />
już nogi spuchnięte i martwe,<br />
już koniec, już płuca wyplute -<br />
lecz palą się oczy otwarte.<br />
<blockquote class="tr_bq">
W. Broniewski </blockquote>
</blockquote>
Od dwóch dni jakby lepiej, oczy rzeczywiście otwarte i nagła tęsknota za świeżością - wiec piszę. Nie chciałbym obiecywać zbyt wiele, ale może wegetariusz podniesie się i jeszcze pójdziemy razem tym ogrodem.Jerzyhttp://www.blogger.com/profile/10277218161362099258noreply@blogger.com2