Wszystkim Annom i Hannom, które tu trzymają quorum, z prośbą, by jakiś czas nie oziębiały jeszcze wieczorów i ranków.Na ogół nieczuły jestem na kwiaty, bo z natury człowiek leśny. Mam na moim spłachetku parę tylko drzew i każde pieszczę, rozmawiam po cichu i z każdym wiąże mnie tajemna niekiedy anegdota.
Kwiaty to domena Żony. Przywołany do zachwytu, czasem coś bąknę, że owszem, że niebrzydkie...
O niej jednak muszę napisać, bo równie nadobna jest, co nietrwała. Jakie to niesprawiedliwe: ta smukła, ognista Latynoska (pochodzi z Peru) żyje tylko jeden dzień. Może dlatego jest trochę bezwstydna.
Kiedy wyjeżdżałem na spacer, jeszcze się przebierała. Wróciłem znad stawu i zobaczyłem Piękną. Nazywa się Tigrida Panonia, czyli Tygrysówka pawia. Wieczorem zwiędnie.
Pomyślałem: Petrarca. (Po latach ułożyłem książki i nareszcie widzę je wszystkie.) Pomyślałem, sięgnąłem po gruby tom i otworzyłem. Patrzę, sonet 350. Cud jakiś, pasuje jak ulał. Choćbym dzień cały wertował te dziewięćset stron, nie znalazłbym nic bardziej stosownego.
Przeczytaj, proszę, powoli i z namysłem. Oddaj hołd pięknu, co bezpowrotnie przemija i miłości, która przyobleka kształty nowe.
Owa rzecz ziemska, krucha i nietrwała
Niczym wiatr i cień, co pięknem jest zwana,
Nigdy nie była wcześniej oczom dana
W jednej postaci, co mnie ból zadała.
Bo nie powinna i nie chce Natura
Jednemu dawać, innym zabierając,
a tak zrobiła, jej cały blask dając
- niech mi wybaczy, jeśli piękna która.
Nie było nigdy równej jej piękności,
Nigdy się więcej podobna nie zrodzi,
Chociaż zbyt skryta, by świat mógł ją cenić.
Szybko odeszła; teraz mej miłości
W kształt bardziej wzniosły przyoblec się godzi
I żądze ziemskie w świątobliwe zmienić.
Francisco Petrarca, Sonet 350., tłum. Monika Woźniak