Biegali oboje z Jasiem szczęśliwi, bo moja niedokladna opieka gwarantuje dostęp do błota, dotykanie pordzewiałego pieca i nieheblowanych desek.
Już od rana na podwórzuwśród patyków i wśród liściprzycupnęli nad kałużąpracowici kałużyści.
Wygrzebują brud z kałuży,niech kałuża będzie czysta !Pełne ręce ma robotykażdy dobry kałużysta !
Rękawiczką i chusteczkądwóch błocistów chodnik czyści.Obrzucają się szyszkamibardzo dzielni szyszkowiści.
Danuta Wawiłow, Kałużyści (fragment)
Potem na chwilę zrobiło się jaśniej. Wprawdzie słońce nie przebiło się, ale mocny krąg prześwitywał przez pergamin chmur. Posadziłem dzieci przy psie i pstrykałem.
Dotąd obie strony były wobec siebie przyjazne, ale w sposób zdawkowy: Buba radośnie oblizywała usmarowane jedzeniem gębusie, a oni ostentacyjnie popiskiwali gładząc jedwabistą sierść.
Dotąd obie strony były wobec siebie przyjazne, ale w sposób zdawkowy: Buba radośnie oblizywała usmarowane jedzeniem gębusie, a oni ostentacyjnie popiskiwali gładząc jedwabistą sierść.
I oto dziś Buba, być może zmęczona pozowaniem, położyła swój melancholijny, długi pysk na tłustej nóżce. Jakby chciała powiedzieć dziewczynce, że nie jest jedynie malutką istotką pachnącą mlekiem i sikami, ale osobą, której ona, wielki kosmaty czworonóg, ślubuje wierność i oddanie. Zizzi z początku chciała cofnąć nogę, ale powoli docierało do niej (warto zobaczyć to spojrzenie), że stało się coś ważnego, że pies potraktował ją jak człowieka.
Kolejne zdjęcia to już czułe obejmowanie się i w ogóle XII księga Pana Tadeusza.