Otrzymałem miły e-mail, a w nim cudowną przesyłkę - zeskanowane wierszyki pierwszomajowe z “Płomyka” (dwutygodnik dla dzieci, ten chyba z 1965 roku). W liście słowa:
Był towarzyszem mojego dzieciństwa. Miał mi kształtować kręgosłup, ale okazał się zupełnie niegroźny.
No właśnie, kiedy patrzę na mistrzowską ilustrację Janusza Stannego, kiedy wczytuję się w proste słowa wierszyka Jerzego Kiersta, uświadamiam sobie, że choć u źródeł była ideologia, to szlachetna ręka artysty ukazała wcale nie zakłamany i czysty sens życia wielu Polaków w tamtych czasach. Nawet słowo "pokój", dziś może anachroniczne, prawdziwiej brzmiało dwadzieścia lat po wojnie.
Pisałem kiedyś (Koromysło) o jedenastotomowym "Słowniku języka polskiego":
Pisałem kiedyś (Koromysło) o jedenastotomowym "Słowniku języka polskiego":
W uczciwym muzeum PRL-u, obok kartek na cukier i fotografii z manifestacji powinny też stać te grube tomy, jako jeden z wielu przykładów wspaniałej pracy porządnych ludzi.
Może z biegiem lat, może niedługo, opadnie pył wzbijany tupaniem krótkich nóżek i spojrzymy sprawiedliwie i z miłością na naszą historię.
Takie tam, pierwszomajowe marzenie.
Takie tam, pierwszomajowe marzenie.
Wiersz o pracy
Żeby nam było lepiej
żyć na tym pięknym świecie
musimy wszyscy pracować.
To jasne przecież.
Jeżeli ma być krótsza
podróż przez góry i lasy,
trzeba przekopać tunel,
trzeba umocnić nasyp.
Jeżeli zboża za mało,
to trzeba obsiać ugory,
jeżeli miasto zbudować,
to wspólny potrzebny poryw.
Jeżeli ciągle przybywa
szkół dookoła i fabryk,
to trzeba, trzeba budować,
pomnażać cegły i skarby.
Jeśli masz kiedyś się włączyć
w tę wielką, wezbraną rzekę,
to musisz pracować nad sobą,
by stać się prawdziwym człowiekiem.
To wszystko, wszystko się spełnia
na świecie i w naszym kraju
przez pracę - dzięki tym, którzy
pokój kochają.
Jerzy Kierst