czwartek, 20 stycznia 2011

Próba trzech miejsc i drużyna ogólnoludzka

Library of Congres, akwarela, gwasz,Tanah Bali [między 1930 a 1940]
W blogu pierwsze zdanie jest najważniejsze. Miałem je w głowie od dawna:
Gdyby nie istniał, trzeba by Kowarskiego wymyślić.
Napisałem i uświadomiłem sobie - dopiero teraz, po tylu latach - że zanim go poznałem, ta postać była mi znana. Mogło być tak: Miał sylwetkę wysoką, włos dziko zwichrzony i czarną brodę. Gdy szedł ulicą z zadartą głową, nie patrzył na dorożki, ba, nawet na niewiasty nie zerknął, bo wpatrzony był w jakiś punkt odległy, którego ty nie obaczysz.

Kogoś takiego tak mógł opisać Kornel Makuszyński. Może w "Bezgrzesznych latach", może w "Perłach i wieprzach" lub w powieściach dla młodzieży.

W późnym dzieciństwie pasjami czytałem Makuszyńskiego. I chociaż już wtedy, w czasach świeżo powojennych, czuło się, że jest anachroniczna naiwność pisarza i wiedziało się, że nieograniczony optymizm oraz wiara w człowieka właśnie się nie sprawdziły, to jednak kochało się te słodkie kłamstwa o ludziach tylko z pozoru złych i o radosnym dziecięcym uśmiechu, który topił serca z lodu.

Widujemy się bardzo rzadko. On ma wiele obowiązków rodzinnych, a ja prawie nie ruszam się z mojej Dąbrówki. Już częściej rozmowy telefoniczne lub e-maile.

W czerwcu napisałem Kowarskiemu o Michała znajomej i Michała przyjacielu, którzy niespodziewanie okazali się zwolennikami szaleńczej dla mnie opcji politycznej. Przytoczyłem jej miły list i jakieś smutne przekonanie, że "jesteś w innej drużynie". Także moją odpowiedź:
... dziękuję za miłe słowa, ale w jakiej ja drużynie? Samotny żeglarz jestem. Łódź moja nazywa się oświecenie i racjonalizm, a w żaglu złota nić poezji.
Kiedy czytam co piszesz i kiedy myślę o Ł., odczuwam jeszcze większy brak Michała, bo chyba tylko on - kochaliście Go przecież - mógłby przemówić Wam do rozumu.
Jakbym widział Kowarskiego, pokiwał siwą, kudłatą głową i odpisał:
Jerzy,
chociaż kobieta śle Ci pocałunki ponad podziałami, Tobie nie wolno uwierzyć, że "jesteś w innej drużynie", poza ogólnoludzką.
Poeci nie dzielą się na labourzystów, torysów i liberałów.
To młodzieńcza przypadłość naszej demokracji, że nie umiemy na siebie spojrzeć bez politycznych okularów.
W głębokim Peerelu mogłeś istnieć nawet jako poeta przeklęty. Jeśli nie byłeś nawalony jak stodoła, w zasadzie akceptowano ten wybór.
Dzisiaj jakiś kryzys polskiej tożsamości powoduje, że odbierają Ci indywidualne właściwości i na podstawie próby trzech miejsc: powiedzmy Jedwabnego, Magdalenki oraz lotniska pod Smoleńskiem - określają czy jesteś człowiekiem godnym i przydzielają do swojej albo wrażej drużyny.
Dlatego przygotuj się bo będzie więcej tych zaskoczeń - ceniłeś Karola dotąd i nie spodziewałeś się tego po nim - trudno, skreśl go drżącą ręką. A i Karol , przełykając łzy, będzie musiał to przeboleć - uważał Cię za przyzwoitego człowieka, kochał prawie, skąd mógł przypuszczać, że na końcu zdradzisz.
Minęło siedem miesięcy. Oglądałem wczoraj posiedzenie sejmu. Pełne szaleństwo. Tamta drużyna przystąpiła do ataku na bagnety.

Ja już od dawna na forum gazety walczę piórem o mój racjonalizm, któremu odmawiają prawa do barw biało-czerwonych. I się spalam.

Kowarskiemu łatwiej, bo jest z Makuszyńskiego. Wierzy w człowieka, w uśmiech i w drużynę ogólnoludzką.

2 komentarze:

  1. Kowarski nie ma racji, poezja przestała być magiczną wyspą. Lepsi od nas poeci zamieniają się dzisiaj w polityków, a politycy stają
    się coraz bardziej ekspresyjni.

    Janusz Kostynowicz

    OdpowiedzUsuń
  2. Jerzy,
    w sposób poetycki,
    potrafisz artykułować moje myśli.
    Też zaczytywałam sie Makuszyńskim."Bezgrzeszne lata" cztałam wiele razy.
    Dzisiaj już do Niego nie sięgam.
    Może pojedżmy do Zakopanego?
    http://www.youtube.com/watch?v=WgISwDm3cd8

    OdpowiedzUsuń

 
blogi