niedziela, 6 marca 2016

Obywatel

Niektórzy myśleli, że już zawsze będzie wąchał kwiatki. Tymczasem on podniósł się z kolan, otarł łzy i otrzepał czarne spodnie. To prawda, zmienił się trochę
Poznałem, oszpetniał
Sczerniał, schudł
ale jakoś
dziwnie wyszlachetniał
A. Mickiewicz, Dziady 
Z tym sczernieniem i schudnięciem niedokładnie tak, ale reszta się zgadza.

Widziano go w poprzednią sobotę, jak szedł środkiem Mostu Poniatowskiego trzymając na ramionach wnuka. Potem, przy palmie jerozolimskiej, chciał skręcić na Belweder, ale mu wytłumaczyli, że to inna książka. Na Marszałkowskiej chwycił w ręce błękitny sztandar ze złotymi gwiazdami. Kiedy tak szli w przeciwną stronę niż kiedyś pochód pierwszomajowy, nie był pewien, czy zaprzecza tamtemu sobie, czy może to jeden strumyk polskiej historii.

Jest w społecznej redakcji pisma "Obywatel". Po znajomości, bo naczelną jest jego synowa. Pozwolili mu napisać w imieniu wszystkich:
Połączyło nas poczucie nagłego i niesprawiedliwego wydziedziczenia. Ojczyzna, z której rozwoju byliśmy dumni, została nazwana ruiną, a jej podstawowy akt prawny - Konstytucja - stał się obiektem politycznego podstępu.
Nie, nie uważa, że czasy są bardzo straszne. Ponadto pamięta, co to "dialektyka" i "historyczna konieczność". Dlatego jest dobrej myśli i pełen nadziei.

4 komentarze:

 
blogi