środa, 14 grudnia 2011

Parowiec "Husserl"


Zaciągnąłem się na ten parowiec. Wyrychtował mi go Fruczek, który ma talent przywracania przedmiotom starym dawnej urody.  W ładowni, gdzie kiedyś przechowywano gorącą duszę, Włodek odkrył na wewnętrznej stronie kadłuba liczbę. Przerdzewiałą i niewyraźną.
- To data. - powiada. Odbiłem ją w plastelinie.- rok 1842.
- Trzeba wracać - pomyślałem. - Późno już.
Kupiłem butelkę taniego wina musującego i rozbiłem o żeliwny, dumny kadłub.
- Chrzczę cię S/S "Husserl".
Te literki na początku określają typ napędu (steam ship - parowiec). Husserl? Właściwie to dlatego wracam. Odkryłem, że blog polecany jest w pewnym portalu fenomenologicznym Byłbym-że przykładem świadomości intencjonalnej? Tak, czy owak trzeba wracać, skoro przyśniłem się filozofom...
Na kraniec siedmiu mórz,
na kraniec siedmiu zórz
przypłynął raz kapitan,
z księżycem się przywitał
i zapadł w sen,
i śnił...
Od ostatniego wpisu w rodzinie przybyli Teresa (zdrobniale Zizzi) i Jaś. I chociaż maleńcy oboje, ona piękna jest jak Afrodyta, a on męski i przemyślny jak Odys.
Mija młodość jak woda,
czoło chmurzy się częściej,
a tu nagle pogoda,
taka dobra pogoda na szczęście.
A na wyspie stoczyłem w obronie życia kochanej Buby krwawy bój z buldogiem amerykańskim.
- Pokonałeś kolejnego smoka i ocaliłeś Księżniczkę von Hovawart! - napisał ktoś miło.
No to wróciłem.

"Pogoda na szczęście". Słowa: Agnieszka Osiecka, muzyka: Seweryn Krajewski, śpiewa Maryla Rodowicz i Seweryn Krajewski (1975)

1 komentarz:

  1. Było trochę luzu w tych latach siedemdziesiątych, szczególnie na parostatkach (przypomnijmy sobie Rejs). Jest do czego wracać.
    Bouszek

    OdpowiedzUsuń

 
blogi