wtorek, 14 lutego 2012

Sarmacko i mięsopustnie

Pieter Bruegel II, Chłopski taniec weselny, Crocker Art Museum, Sacramento
To dopiero była radość tworzenia. Mistrz Jerzy Harasymowicz przeniósł się w czasy saskie, zgromadził w nieistniejącym majątku dzieła mistrzów malarstwa i kazał je opisywać Laurentemu Żurawce. Wymyślił tego pałacowego skrybę, szlachcica chyba i człeka mało kształconego (za to z przekonaniami - jak to mówią dzisiejsi Sarmaci - prawdziwie patriotycznymi).

Poeta oparł się na konkretnych i udokumentowanych źródłach – staropolskich opisach obrazów. Prof. Wojciech Ligęza pisząc o tym utworze wskazuje, że jego komizm tkwi w „konfrontacji współczesnego nam kultu sztuki z dawnymi wyobrażeniami szlachciców, którzy arcydzieła mieli za nic”.*

Stanisław Barańczak uważał Kolekcję... „za jeden z najzabawniejszych utworów we współczesnej poezji polskiej. A zarazem najzjadliwszych. Jego siła komiczna bierze się bowiem nie tylko z bezinteresownie absurdalnego humoru, przepełniającego komentarze pana Laurentego Żurawki do lanczaftów Rymbranda, Wandyka, Elgryka, ale i krytycznej ironii, z jaką poeta prześwietla umysłowość saskiego szlachciury. Umysłowość pełną sarmackiej fantazji, lecz także obskurantyzmu, ksenofobii i ignorancji”.**

Przytaczam tu tylko fragmenty (Kolekcja... ukazała się w 1979 r. w tomiku „Cudnów”). Wybór mój z racji dzisiejszego święta pikantny. Rechoczę w ten sposób trochę ze świętego Walentego, bo podobnie jak imć Żurawka cudzoziemszczyzny w obyczajach naszych nie szanuję. 

Zilustrowałem wpis obrazem Bruegla, który jak niektórzy malarze z Kolekcji... Olender jest i sobie podobnych maluje. Żurawka pisze, że to ludzie koci psiowi. Chyba prawda, bo widać, że jeden z nich jak ten Dionizos jawną się wobec białogłów wychwala dzidą [kliknij].
Kolekcja
landszaftów starożytnych
Jaśnie Wielmożnych Panów na Dźbowie Dźbowskich
wyjaśniona biegle
przez Laurentego Żurawkę
tegoż dworu w Dźbowie
pisarczyka
i porządków sprawcę
[wybór]

Bagienko Olenderskie
Znowuż bagienko lecz to zamarzłe. Ludzie koci psiowi jako to u Olendrów na podkówkach się ślizgają. Naród świdrowaty jakiś.
Dama w pościeli
Dama się w pościeli rozkryła. Stary jakiś ze świecą podpatruje. Gały mu wyłażą. Robota olenderska.
Rzeźba Dionizos
Boga już nie ma że byle jebbuś jawną się wobec białogłów wychwala dzidą. Pożałowania godna ta machina wiele zła w Dźbowie czyni. Gdyż ślachcianki jeno przy niej się kupią. Ksiądz jezuita Procowicz sztuką materii nakryć to kazał lecz jeszcze się większy zrobił odsterczyl. I płeć biała jako to w umyśle deminimalis przecie do onego się garnie.
Dama jakaś
Dama jakaś goła cale rozkoszna drugiej tyż takiej pierś ujęła. Jaka w tym sentencjonis philosophius nie wiem.
Gęsia jakaś
Gęsia jakaś hardo rozcapierzona damę erotiko napastuje. Ta za dobrą monetę kochy jej przyjmuje.
Ślachcic jakiś
Ślachcic jakiś damie za stanikiem rodzynkę znalazł dużą. Co jeśli świeża niezły to specyjał.
Chłop na babę
Chłop na babę wienierycznie nastaje. Robota wyborna. Zima długa świce krótkie. Wiadomo.
Dama jakaś
Dama jakaś na desce cudnie rżnięta.
Człek poćciwy
Człek poćciwy babę korbaczem ćwiczy. Pan Jezus się jeno śmieje i jeszcze jej palcem grozi. Scena przyjemna.
Satyr
Satyr jakiś stary na boku płacze a baba się śmieje. Co by to mogło być każdy i tak wie.
Sułtan
Sułtan turecki przez harem przechodząc i widząc one srogie baterje swoje w pełnej gotowości przecie nad sobą zapłakał.
Satyr na nimfę
Satyr na nimfę nastaje cale kształtną. Posiąść ją chce jednak jeronią natury to sprawia że kaśle i do victorji nie dochodzi. Scena melankolijna.
* - dr hab. Wojciech Ligęza: Przeszłość jako źródło komizmu w wierszach Jerzego Harasymowicza, referat z konferencji „Jerzy Harasymowicz - poeta karpackiego pogranicza”, Sanok, 2001.

** - S. Barańczak, Ksiądz Baka redivivus, w: Przez i po. Szkice o poezji krajowej przełomu lat siedemdziesiątych i osiemdziesiątych, Londyn 1988.


2 komentarze:

  1. My seniorzy starszego nieco rocznika
    też marzyliśmy o miłości.
    Cytowaliśmy Kowala, poetę naszych czasów:
    „Piękne Twe oczy zgubnym ogniem płoną
    Lecz ja chcę zginąć - zostań moją żoną”
    Obchodzono co rok Święto Kobiet,
    ale to nie było prawdziwe święto gorących serc.
    Z radością więc przyjęliśmy Walentynki.
    Jerzy był widać za młody, zbyt nieśmiały, żeby się przestawić.

    Jest dzisiaj okazja by słać Paniom kwiaty
    i przypomnieć ten piękny wiersz Kowala „Miłość i świat”


    MIŁOŚĆ i ŚWIAT

    Gdy już zżarte kajdany pękną na dwoje
    Nie będę miał skrupułów patrząc w oczy Twoje
    Obejmę kibić wątłą przytulę do siebie
    I odczuję radość błogą niczym święci w niebie
    Wezmę Cię w ramiona moja lilio cnoty
    Spojrzę w ramy Twych oczu jako pierścień złoty
    Który błyska swym światłem na stron cztery świata
    Gdy widzi obraz obrzydły współczesnego świata
    Gnuśny i uparty w swych wielkich dążeniach
    Gdy od początku do końca kryjący się w cieniach
    Od maszyny parowej do podróży w gwiazdy
    Licząc swe godziny niczym Wielkie Zjazdy
    Bo teraz gdy patrzę na Ciebie
    Wiem jedno – że u Boga w niebie
    Byłoby nam lepiej niż w tym brudnym świecie
    Gdy zło wszelkiej miłości przypisują kobiecie

    Leszek Kowalewski, z tomu „Romantyzm ala XX wiek”, Wydanie powielaczowe

    OdpowiedzUsuń
  2. Staś Grochowiak zaprasza do "dysput pełnych ciał jak marchwi" - sensualnych i tkliwych:

    W stylu Villona

    Wybacz mi Książę

    Że ty —

    Tak delikatny

    Jak zjawa srebrna po własnym pogrzebie —

    Masz wejść w dysputy

    Pełne ciał jak marchwi

    Raz do soczystej

    Raz już ściętej

    Mrozem



    Chcę cię prowadzić w ogrody miłości

    Kiedy już jesień przeszła przez warzywnik

    W sadzie zasiała pełne kosze liści

    W niebie zaś chmurę

    Zimną

    I pobladłą



    I więcej żądam

    Abyś

    miał

    zachwyt

    Dla ciał kobiecych — pomarszczonych szronem

    Dla twarzy zimnych — na których uroda

    Jest plamą trudną

    Słońca

    Czy butwienia?



    Lecz jeśli miłość coś warta — to wskrzesza

    A jeśli rozkosz — to ta co odmładza

    Uwierz mi Książę

    Nie najdziesz przygody

    Większej niż miłość do kobiet dojrzałych



    Oto myślistwo —

    W półstrawionym lesie

    Odkryć na nowo tę małą dziewczynkę

    Która się karmi garstką cierpkich jagód

    Płucze przeguby

    Stóp

    W dziewiczym źródle



    Oto odwaga —

    Rąk twych czarodziejstwem

    Na główce chudej

    Zasadzać warkocze

    W oczach — pokrytych jak dymem

    Żałobną —

    Niech znów przebiega złoty goniec wstydu



    Oto rozumność —

    Być czasu oprawcą

    Nie jałmużnikiem co wchodzi w przebraniu

    A gdy opadną ostatnie brokaty

    Zostaje nagi

    Z wyciągniętą ręką



    Mówię to Książę

    Ukryty za krzewem

    Wiosennej róży do której sprowadzasz

    Młódki tak ślepe jak pomiot zwierzęcy

    Lub jak twe dłonie zdrętwiałe ze strachu


    Bouszek

    OdpowiedzUsuń

 
blogi