środa, 22 lutego 2012

Synkopa


Currier & Ives, Kiss me quick!, chromolitografia [1850 – 1900]
Naprawdę, udało się nam latem z miłosną antologią. Z wdzięcznością pomyślałem o tamtych tekstach, kiedy rano usłyszałem jak kwilił ptak.

Bo pocałunek ma być niespieszny. Na początku jak pytanie, ale takie bez przesadnej intonacji i bez natarczywego domagania się odpowiedzi.

Nawet, gdy odpowiedź jest po twojej myśli, smakuj ją powoli: udawaj, że nie zrozumiałeś lub nie jesteś pewien. Powinieneś kluczyć, w zastanowieniu przygryzać wargi, nagle gwałtownie przeć do przodu, żeby po chwili znów zawisnąć jak jastrząb zanim spadnie z góry.

To milczące przekomarzanie się jest po to, aby oczekiwana namiętność buchnęła żywszym płomieniem.

Bądź w tej grze wyrachowany w męski sposób, który nie bierze się z niskiej kalkulacji, lecz z odpowiedzialności za obrót spraw.

Słuchaj jazzu i staraj się zrozumieć synkopę. Nic nie jest przesądzone. Zawsze masz wybór i daj go drugiej stronie.

Nie przesadź jednak z konsultacjami i nie bądź nadmiernie opieszały. W żadnym razie nie pozwól, żeby płomień zgasł.

Pamiętaj, na co cię powołał Pan. Obowiązek swój wykonaj godnie i z najwyższą pieczołowitością.
O, ile od tkliwości i miłości pościł,
Aby wszedł pod Jej włosy jak w żywiczny kościół.
Pojrzał wpierw po witrażach, w środku twarzy stanął,
A tam wyżej - na czole - stał już słońca anioł.
O, jakże się przepłoszył, ucieszył, przyczaił,
Że sam jeden stratuje każdy blask w tym kraju.
Nie usypie spod palców niczego prócz zgliszczy,
A co zacznie miłować, miłowaniem zniszczy.
(...)
Stanisław Grochowiak, Bitwa

1 komentarz:

  1. Mistrzu, dlaczego zaraz Bitwa? Grochowiak namawiał: smakujmy krajobrazy.

    Pocałunek-krajobraz

    Błądziłem lasem twoich włosów — zioła
    I płacz odkryłem. I schodziłem niżej
    Na białe śniegi zimowego czoła,
    Gdzie płacz już umilkł, a był cień lichtarzy.

    Potem zwiedzałem pamiątki twej twarzy,
    Coraz to bliżej — i coraz to bliżej
    Ust twoich dobrych uśpionego sioła:
    W nim co się zdarzy — raz tylko się zdarzy.

    I wszedłem w sioło. A była pogoda
    Pod całym niebem twego podniebienia.
    Gdzieś w cichym kątku umierała młoda
    Wstydliwość sielska w zapachu tymianku.

    Nagle wróciłem — i stałem na ganku.
    Patrząc jak wokół krajobraz się zmienia,
    Jak wschodzi pierwsza gałąź bzu w ogrodach,
    I gną się rzęsy pod rosą poranku.

    Bouszek

    OdpowiedzUsuń

 
blogi