sobota, 24 kwietnia 2010

Jednooki Hektor

Wydawało się, że będzie szybciej, ale chyba smutek i chłodne noce powodują, że wiosna idzie bardzo ostrożnie. Śliwowiśnia w tym roku kwitnie nierówno. Na górze, gdzie zawsze sięga słońce, kwiaty już są rozwinięte, a na dole nawet nie ma pączków.

Wczoraj oglądałem w tv ostatni kondukt. Wieziono tych najnieszczęśliwszych. Filmowali po zmroku z helikoptera i choć nic się właściwie nie działo, patrzyłem z zapartym tchem. Nigdy nie zapomnę: gra świateł i Requiem Mozarta, a w tle Warszawa.
Potem z Bubą na spacer. Tu gdzie mieszkam, ulice maja nazwy ptasie. Na rogu Karmazynowej i Koguciej, nieopodal lasu, Buba wywęszyła ptaka. Uciekał przed nią bardzo niezdarnie, a kiedy ją odwołałem, stanął pośrodku uliczki. To był młody kos. Oszołomiony, półtora metra przed mną czekał co się z nim stanie. Niewykluczone, że właśnie był męczony przez kota i Buba uratowała mu życie. Teraz przyszła kolej na mnie, ale on tymczasem przecisnął się pod drucianą siatką do niezabudowanej posesji i pod kwitnącą jabłonią, trzy metry od ogrodzenia dalej oczekiwał pomocy. Zadzwoniłem do Żony, żeby przyjechała samochodem. Potem jak za dziecięcych lat przeszedłem przez ogrodzenie (to już nie to samo) i rozpoczęła się łapanka. Ośmieszył mnie kilkakrotnie i znów pod ogrodzeniem wrócił na ulicę. Tam jednak przykryła go pudełkiem bezwzględna kobieta.

Nad ranem z zamarłym sercem wchodziłem do łazienki, ale był żywszy. Po pół godzinie wyskoczył z pudełka i ukrył się pod szafką. Ma poranioną główkę, brak oka i przetrącone skrzydło, ale wydaje się, że wyjdzie z tego. Za chwilę wiozę go do ptasiego azylu w warszawskim zoo.

Choć mu nadałem waleczne imię Hektor, mówię do niego najczulej.
- Nie bój się malutki, wszystko będzie dobrze.
Buba jak zwykle w takich sytuacjach podchodzi, i jakoś kładzie do tyłu te swoje zwisające uszy.
- Ale mnie kochasz najbardziej?
Jedną tylko ma wtedy odpowiedź mężczyzna.
- No pewnie!

1 komentarz:

  1. - Nie śpieszcie się, piszcie o drobiazgach - błagał nas Michał,i to było w zasadzie jego ostatnie życzenie.

    Barwnie, drobiazgowo opisany dzień w Słowobrazie, potem kolejny i następny. Czym to się właściwie różni od Dzienników Michała?

    A wiosna tuż, tuż! Wczoraj, na Jerozolimskich, minęliśmy pred Smykiem Kowarskiego. Obcisła, zamszowa kurteczka, rozchełstana, czerwona koszula, złoty łańcuch na siwiejącej piersi, wąskie sztruksy i glany z zadartym czubem.

    Przymierzał drań słoneczne okulary.

    OdpowiedzUsuń

 
blogi