czwartek, 24 grudnia 2009

Anonimowy


 Gustaw Doré, Anioł karmiący Eliasza.
Ktoś napisał mi dzisiaj, żebym uważał na koty. To o wigilii sprzed roku i pierwszej mojej wigilijnej opowieści o Wilejce. Dziś opowieść druga.

Był w początek lat 2000. Ostatnia przedświąteczna niedziela. Podjechaliśmy ze znajomymi do otwartej niedawno Galerii Mokotów.

Naprawdę wielki świat. Eleganckie pachnące sklepy, czystość i blask. Z głośnika płynęły kolędy, a pośród tłumu snuły się długonogie hostessy z przyprawionymi skrzydłami. Takie anioły, choć ich kuse kiecki wiodły raczej na pokuszenie.

Byliśmy już po zakupach. Ruchome schody bezszelestnie znosiły nas niżej. Kolędy, anioły, uśmiechnięci ludzie - pomyślałem: "Jak w raju".

U wylotu schodów stał szpaler rozdających reklamowe ulotki. Niektórzy byli w czerwonych opończach świętego Mikołaja.

Utkwił we mnie wzrok, kiedy byłem jeszcze w połowie schodów. Zupełnie nie pasował do tego miejsca. Był jakiś nietutejszy i niewspółczesny. Starszy od innych i ubrany w długi zielony płaszcz, jaki się nosiło trzydzieści lat wcześniej.Ocieplony, pikowany ortalion, nazywany kiedyś kołderką.

Niemal zastąpił mi drogę. Twarz miał szeroką i mięsistą jak kotlet, patrzył niewielkimi, jasnobłękitnymi oczyma.
- Niech pan to przeczyta. To ważne. Wie pan, ja też byłem alkoholikiem. - wcisnął w rękę cienką broszurę w fioletowej okładce.
Któraś z towarzyszących mi osób zachichotała.
- Dlaczego też? - zapytałem zaczepnie.
Źle trafił. Wprawdzie nigdy nie unikałem alkoholu, ale i nigdy nie miałem z nim problemu. Wiele osób wokół tak. Dwóch moich przyjaciół zmarło.
- Przepraszam, bo my mamy klub anonimowych alkoholików. Wydrukowaliśmy i rozdajemy. Niech pan weźmie, może da pan komuś? - patrzył nieśmiało, ale prosto w oczy.
Zrobiło mi go trochę żal, ale wciąż czułem się dotknięty. Obracałem w rękach mizerną książeczkę.
- Wydajecie? No tak, kreda, nie szkoda jej na druk jednobarwny? - zdobyłem się tylko na protekcjonalizm.
Błękitne, prawie wodniste oczy spojrzały jeszcze łagodniej.
- Taki nam dali.
- No dobrze, wezmę. Może dam przyjacielowi.
Pomyślałem o Michale. Żeby tylko chciał przeczytać...

Doszliśmy do kolejnych schodów ruchomych, a potem do jeszcze jednych. Z głośników płynęły kolędy, a wokół snuły się kuse anioły. Już tak bardzo nie podobało mi się. Przeprosiłem towarzystwo i pognałem na górę. Chciałem z nim rozmawiać, powiedzieć coś ciepłego, że mógłbym zapewnić im skład, że mam niekiedy możliwość wydrukować za darmo.

Szukałem chyba kwadrans. Nie było go wśród rozdających ulotki. Nie było na górze, nie było niżej. Jakby się pod ziemię zapadł. Ten jedyny, który nie chciał, żebym coś kupił, a zatroszczył się o mnie.
---------------------------------------------------------

Wszystkim Czytającym, z kraju, zza gór i zza mórz życzę Spokojnych Świąt.

5 komentarzy:

  1. Świąt pachnących choinką,spędzonych w zdrowiu i miłej atmosferze rodzinnej,Świąt dających radość i odpoczynek oraz nadzieję na Nowy Rok życzy wszystkim, którzy tu czytają i piszą -Basia .

    OdpowiedzUsuń
  2. Zycze Wam Świąt bez zabiegania zaslaniajacego sens tego, z jakiego powody sie biega !
    Zycze, by te kolejne Boze Urodziny przyniosly w prezencie cos wazniejszego, niz materialne podarki !
    I zycze radosci z tego ze juz sie ma tak wiele !

    I usciskaj Wilejke kiedy ja spotkasz !

    OdpowiedzUsuń
  3. Namawiałem Michała do napisania Opowiadania Wigilijnego. Istotą tego gatunku jest zmiana w postępowaniu, szczególnie w nastawieniu do ludzi. Z Michałem się nie udało (może za trudno było mu zmienić postępowanie w realu), a Jerzy - proszę, proszę..

    OdpowiedzUsuń
  4. http://www.youtube.com/watch?v=1c-8oBv-JWw&feature=related

    Zawsze mnie wzrusza od czasu kiedy pierwszy raz usłyszałam.

    OdpowiedzUsuń
  5. Jerzemu i Wszystkim Czytającym najlepsze życzenia Świąteczne. Żebyśmy mogli się tu razem
    nadal spotykać, wzruszać, wspominać i śmiać.

    OdpowiedzUsuń

 
blogi