czwartek, 19 września 2013

Z zapałkami

plakat, Français, économisez le gaz [1916]
Trudno się wraca, a ja jestem chorobliwie nieśmiały i nie potrafię ładnie. Jako dziecko po powrocie z długich wakacji przez parę dni wstydziłem się rówieśników, z którymi przecież przed wyjazdem byłem w beztroskiej zażyłości. A teraz jak się mam wytłumaczyć, że tak długo milczałem? Każde usprawiedliwienie zabrzmi mało wiarygodnie.

Powiedzmy krótko: wyszedłem po zapałki, a że dni coraz krótsze, trzeba zapalić lampę gazową, więc jestem. 

Pomógł mi Kowarski i pisali inni. Od tego właśnie są Przyjaciele. Nie, on nie ciągłym nagabywaniem i tymi sztucznie przyszywanymi komentarzami do dworcowego posta. Swój wiersz mi przysłał przed chwilą, a niżej komentarz z wymówką, którą tak dobrze znam. Wiersz - koło ratunkowe. Kowarski wie, że za dobrą poezją wszędzie pójdę. 

I chociaż znałem (drukowaliśmy w Rękopisie), znów urzekł mnie szekspirowski sztafaż i autoironiczny uśmiech przemijania. To dobry wiersz na koniec lata.
***
w popołudniowej
najdłuższej bitwie
tej wojny
ty i ja
walczyliśmy dzielnie
oparci o siebie
plecami

przez rubinową mgłę
nie rozróżniałem już
ani wrogów
ani sprzymierzeńców

nie wiedziałem
czy zbliża się klęska
czy zwycięstwo
i modliłem się tylko
aby herold emerytury
zdążył przed zmrokiem
Janusz Kostynowicz
"Z Tobą, jest tak, że jak masz robotę, albo zamówienie na tekst, to potrafisz zostawić mnie na polu bitwy."
No tak. Tymczasem zapalam lampę. Zobaczymy...

 
blogi