
fot. autor nieznany, członkowie White House News Photographers' Association, [pomiędzy 1922 a 1926], ze zbiorów Biblioteki Kongresu Stanów Zjednoczonych.
Dziś wystarczy wyciągnąć telefon komórkowy i pstryk, a kiedyś zrobienie fotografii to był poważny problem. Dziś kwadryliony bitów ze zdjęciami zamulają dyski i karty pamięci. Daremnie, bo nigdy nie nabiorą wartości unikatu i jeżeli nie pokazują tzw. momentu decydującego, są bezwartościowe.
Opiszmy ów niesfotografowany moment szczególny, może Jej/Jego pierwsze spojrzenie, może, kiedy pierwszy raz zobaczyłeś/łaś swoje dziecko, może tamto „adieu” i czyjeś (Twoje?) zamglone oczy. Nie, to zbyt intymne.
Proponuję żebyśmy wzorem ubiegłorocznej zabawy Midsummer Holiday Number krótko opisali jakiś obraz, zdarzenie, którego byliśmy świadkiem i zapamiętaliśmy z powodu niezwykłości lub nieprawdopodobieństwa, lub piękna i w poczuciu żalu, że nie mieliśmy ze sobą aparatu fotograficznego.
Nie musimy się spieszyć, możemy pisać do połowy grudnia, póki miniaturka ze zdjęciem będzie ukazywała się z prawej strony wpisów. Piszemy oczywiście w komentarzach i ja napiszę pierwszy.