wtorek, 6 kwietnia 2010

Gdybyśmy czasu mieli dość na świecie

Color poster by Louis John Rhead
Jedna z Miłych Czytelniczek podała kiedyś w komentarzach swój ulubiony zestaw lektur, gdzie obok Słowobrazu wymieniła poezję Andrew Marvella. To miły żart, sądzę, że także dla niego, bo ten angielski poeta metafizyczny znany był z poczucia humoru i na chwilę gotów tu przysiąść.

Wyobraźmy sobie niespokojną połowę XVII wieku. U nas powstania Chmielnickiego, pierwsze liberum veto i potop szwedzki, a w Anglii też burzliwie, bo rewolucja angielska i dojście do władzy Cromwella. Jego zwolennik, w owym czasie jeszcze nauczyciel, Andrew Marvell pisze wiersz To His Coy Mistress - Do cnotliwej damy, najbardziej znany i, jak mówią krytycy, pełen eleganckiego szyderstwa.

A z czego tak wytwornie szydzi poeta? Jak to? Z ceregieli cnoty, z niespieszności decyzji, z wahania, z nieznośnego obyczaju powolnego zdobywania. Bo przecież gna rydwan czasu i życie, a uroda zwłaszcza, przemijają szybko. I chęć.

Przypieczętujmy ostatecznie tę wiosnę kartą drugiego kwartału roku 1897, bo szczęśliwie pasują w nim dni tygodnia. Powiedzmy secesyjnej (ale pomieszanie epok!) i cnotliwej lady, żeby się obudziła, bo nie ma dość czasu.
Do cnotliwej damy*
Gdybyśmy czasu mieli dość na świecie,
Twa skromność zbrodnią by nie była przecie.
Usiedlibyśmy, myśląc w kolejności,
Jak mamy spędzać długi dzień miłości.

Ty znajdowałabyś, gdzie Ganges siny,
Nad brzegiem rzeki indyjskie rubiny,
A ja, gdzie Humber płynie, tu bym szlochał.
Dziesięć zim przed Potopem — też bym kochał!

Odmawiałabyś mi wedle zachcenia
Wciąż, aż do czasu Żydów nawrócenia.
Miłość ma, większa niż królów krainy,
Rosłaby wolno wszakże — jak rośliny.

Wtedy by trzeba było stu lat zgoła,
By oczy chwalić twe i piękność czoła;
Dla każdej piersi lat dwustu, nie więcej;
Dla reszty chyba trzydziestu tysięcy.

Wiek więc by przypadł każdej części ciała:
W ostatnim serce byś mi pokazała.
Wszystko to godne twych, Pani, przymiotów.
Do gorszych nie byłbym zdolny zalotów.

Lecz za mną słyszę wciąż: skrzydłami chyży
Gna rydwan czasu — coraz, coraz bliżej.
Przed nami zasię, aż wzrok w dali ginie,
Leżą ogromne Wieczności pustynie.

Nikt tam piękności nie znajdzie po tobie
Ni ci nie zabrzmi w marmurowym grobie
Echo mej pieśni, lecz za to robactwo
Stoczy twej cnoty chronione bogactwo.

Twój dziwny honor zmieni się w popioły,
A w proch — mej chuci płomienne żywioły.
Grób — to prywatny dom, najlepszy w świecie,
Lecz wiem, nikt w nim się nie obłapia przecie.

Tedy, gdy teraz zdobią lice twoje
Barwy młodości jak zórz rannych stroje
I gdy przez wszystkie duch paruje pory,
Do nagłych ogni ciągle jeszcze skory,
To zabawiajmy się, jeśli los sprzyja,
Jak ptaki, które miłość w mig upija,
Czas cały jednym tchem raczej pochłońmy,
A w mocy jego gnuśnej ciał nie chrońmy.

I wszystką siłę, słodycz, śmiech i bóle
Toczmy, aż jedną utoczym z nich kulę.
Zrywajmy rozkosz, aż się z nią przepchamy
W trudzie przez życia złe, żelazne bramy.

I tak, choć wstrzymać nie potraf im słońca,
Poganiać będziem niebieskiego gońca.
tłum. Jerzy Pietrkiewicz
* Znowu, wbrew oryginałowi podzieliłem wiersz na strofy, w nadziei, że może chętniej Ktoś przeczyta

I jeszcze wersja oryginalna, we współczesnej interpretacji z telewizji BBC. Tekst tylko do miejsca, gdzie polskie słowa: "nie obłapia przecie", bo reszta jest milczeniem.

4 komentarze:

  1. Poświętnie Autorowi bloga – vooka oraz wszystkim wpisującym i odczytującym
    umiejętności zamieniania szarości dnia powszedniego w radość istnienia.
    Do stołu w Czarnowskim lesie zasiadły dziki i pawie… słoiki powideł niespodzianką.
    A Marvell? Najkrótsza droga od objadania do obłapiania – rodzajów sztuka zrymowania.

    Seria Osobliwości ( czyt. Sprośności ) – J.A.Morsztyn "Nieobiecany kąsek", D.Naborowski "Smaczny kąsek", Trembecki i inni "Łożnicopiew", A.Fredro "Sztuka obłapiania" J.Tuwim "Wiersze skandaliczne"…

    Nawet mnisi śnią o skromnisi
    J.Sztaudynger

    OdpowiedzUsuń
  2. Wiersz przepiękny i świetnie tłumaczony przez któregoś z wymienionych mistrzów słowa?

    Ceregiele cnoty już niemodne. Szkoda tylko, że zachłanny pęd prowadzi czasem do pomijania tych zakochanych, którzy nie mają dość siły przebicia.
    A może żar byłby trwalszy? Apollo zawsze górą :-)

    Marta-Almetyna

    OdpowiedzUsuń
  3. Wiersz "To His Coy Mistress", jak podałem, przetłumaczył nieżyjący już Jerzy Pietrkiewicz. Znane są są jeszcze dwa tłumaczenia: Artura Międzyrzeckiego i Stanisława Barańczaka. To ostatnie też świetne i brzmi współcześniej, ale mnie się podoba staroświecka trochę fraza JP. Ponadto to tekst, który nie istniał dotąd w internecie (w miarę możliwości staram się dawać takie, których nie ma w sieci).

    Nie jestem pewien, czy zakochani powinni mieć siłę przebicia. No, może niektórzy.

    OdpowiedzUsuń
  4. Brawo,brawo!
    Poruszony jestem tym tłumaczeniem...a sedno jak zwykle znajduje się w "środku".W środku tego utworu jak i w " środku istoty",której on dotyczy...czyli KOBIETY! ;-)
    Moim zdaniem jest to po prostu utwór "faceta" owładniętego hucią...Pomyślcie ile świat literatury zyskałby,gdyby każdy zakochany lub po prostu napalony facet potrafił w taki właśnie literacki sposób uzewnętrzniać swoje wewnętrzne potrzeby??? ;-)

    OdpowiedzUsuń

 
blogi