Dawno o nich nie pisałem, a przecież stanowią wielką część mojego dzisiaj życia. Piszę, bo chcę pokazać to zdjęcie - jest jak wiersz i w jednym kadrze mówi wszystko: Jaś spontaniczny w radości i smutku, a Zizzi rozważna i romantyczna.
On jest pełen naiwnego chłopięcego wdzięku, o ujmującym uśmiechu, lecz często strapiony nowymi przeżyciami. Utalentowany i kreatywny muzycznie. Pod jego dyrekcją potrafią dać kilkunastominutowy występ, w jedną całość łącząc przeróżne motywy: od śląskiej Karolinki po haendlowskiego Mesjasza.
Zizzi poddaje się jego przewodnictwu w zabawie, ale to ona przeciera nowe szlaki. Pierwsza na rowerze i we wspinaczce. Jaś obserwuje i mądrzejszy o jej doświadczenia próbuje sam. Mimo, że są bliźniętami, ona wydaje się starsza. Pomaga bratu w ubieraniu i poucza, żeby ostrożnie wychodził na drogę. Niczego nie robi bez zastanowienia. Pilna, uzdolniona manualnie.
Pod koniec października będą mieli trzy lata.
Wczoraj byli z rodzicami na chrzcinach małej Helenki i wraz z nimi wzięli udział w tym występie przyjaciół (biały sopran Jasia jest mocno słyszalny).
Oto są baranki młode,Ad coenam Agni (V-VI w.)
oto ci, co zawołali alleluja!
Dopiero przyszli do zdrojów,
światłością się napełnili,
Alleluja, alleluja!