Wystarczyło, żebym przywołał ten miły obraz i zanurzyłem się w niezmiennie dziwną, bo pierwszą, krainę dzieciństwa. Usnąłem jak dziecko.
Szybka jazda na rowerze do Słowiczej Grobli. Tam mróz recydywista w nocy zeszklił staw na nowo, ale daremnie, bo ledwie wyszło marcowe słońce, cieniutka tafla tajała w oczach.
Podsypałem wodnym: dwóm krzyżówkom oraz łysce i nadleciała śmieszka. Chyba ta, której nie nazwałem kiedyś. Chciała przysiąść ale zapadła w wodę. Na zdjęciu wokół mewy widać ostatni zimowy lód.
Pan Krzyżówek pojadł, a potem przy brzegu przeglądał się czy wystarczająco jest piękny. Chyba jest.
Wróciliśmy do ogrodu. Podszedłem, żeby podsypać lądowym i stado czyżyków wzbiło się wysoko. W tarninie zostało parę niestrachliwych sikorek i znajomy czyż. On chyba jest jednak chory, bo wciąż nastroszony nie boi się i patrzy, jakbym mógł mu pomóc.
Idę na górę i widzę, że naprzeciw siedzi gil. Robię mu zdjęcie, a potem w błyszczącym dziobie dostrzegam odbicie błękitnego nieba i domu. Takie tam, czarodziejskie zwierciadło.
-------------------------------------------------------------------------
Chciałem z poniższych komentarzy usunąć furmańską fraszkę pana Bouszka z Libni, a przez pomyłkę bezpowrotnie usunąłem wpis HA:
...i Starsi Panowie Dwaj z piosenką -Kaziu,Kaziu,Kaziu-zakochaj się!Przepraszam i niech się stanie!