piątek, 24 stycznia 2014

Rozmowa o poezji

Edward Simmons, Muza Euterpe (malowidło na ścianie w Bibliotece Kongresu USA)
Kowarski od dawna ma mnie za człowieka zza lasu, że dziczeję, tracę kontakt z kulturą i z ludźmi. On jednak tego tak nie zostawi i użyje różnych chwytów i podstępów, żeby przywrócić rozbitka społeczności. Na przykład ostatnio ze wzruszającą szczerością oświadczył, że jak będę odsuwał się od ludzi, to stracę potencjalnych czytelników swojej książki. Taki już jest - książka to dla niego ukoronowanie życia, chociaż godzi się, że fakt raczej poligraficzny niż społeczny. Nie do końca jak widać, bo warto zadbać o te dwie - trzy osoby, które przeczytają.

Poniższa korespondencja pochodzi z końca marca zeszłego roku. W Wielki Czwartek napisałem na blogu z lekkim parareligijnym patosem o "potrzebie oczyszczenia, refleksji nad sobą, nad ojczyzną miłą i światem" i przytoczyłem poruszający wiersz Różewicza "Syn człowieczy". Mój wpis minął się w cyberprzestrzeni z pedagogicznym e-mailem od Kowarskiego: "Ocieraj się chociaż, jeśli nie możesz uczestniczyć.":
Niechętnie, pobieżnie przecieram książki przed Wielkanocą. Ale trzeba, bo w pierwszy dzień świąt przyjdzie ojciec Ewy i nasz Kuba z Asią. Biorę do siebie niewielki tomik - Zbigniew Jerzyna “Erotyki”. Nota od Wydawcy. "Teksty przeplatane są wyrafinowanymi (rodem z Kamasutry) grafikami wybitnego malarza Jana Dobkowskiego”.
Siedziałem przy jednym stole z drobnym Jerzyną na przyjęciu u Jurka Tomaszkiewicza. Rozmawiałem z masywnym Dobsonem w Dziekance. Mówił, że gdyby zanotował myśli, które nachodzą go przy malowaniu obrazu, napisałby powieść.
Tom "Erotyków" Zbigniewa Jerzyny rozpoczął działalność Oficyny Wydawniczej Anagram” im. T. Peipera...”. Twórcą tego wydawnictwa był Jerzy Leszin Koperski.
- Ocieraj się chociaż, jeśli nie możesz uczestniczyć.
Przepisuję jeden z wierszy:
* * *
Przemijanie- ty myślisz – to powolna rzeka,
która kamienie rzeźbi w kształty ukojenia.
Lekki wiatr, co przesuwa za horyzont żagiel.
Albo droga, gdy idziesz – kierunku nie zmieniasz
Przemijanie – ty myślisz – jest niby kobieta,
która nas rzuca - i twarz od popiołu
szarą – zwracamy w płomień następnej kobiety 
Przemijanie – ty nie wiesz! że ma puls strumienia
Przemijanie jest nagłym krzykiem błyskawicy;
jeszcze gromu nie słychać –światło nas rozdziera.

----------------------
Ja Kowarskiemu na to (przepraszam za nieładne jedno słowo):
Oj Janusz, Janusz, epigon jesteś i człowiek wsteczny (sam patrzę do tyłu, ale czego innego szukam). Ty jak handlarz starociami na pchlim targu:
- To zaśniedziałe, Panie, starożytne i piękne jest.
Ten wiersz jest w manierze, ma właściwość grochowiakową. Ponadto nic dobrego z takiego filozofowanie nie wynika. Co najwyżej:
- Już to sobie możemy powiedzieć miedzy nami artystami, że świat jest piękny, a my w nim mądrzy i jak ten róży kwiat.
"Przemijanie jest nagłym krzykiem błyskawicy" - takie metafory pisze się dziewczynom. Dokładnie wiem, że robił to L. a widać J. także. To nie byli duzi faceci i musieli sobie wsadzać na głowę jakiś pióropusz. Ale to pozory poezji, niewiele kosztują, a można podymać.
Ja w Ciebie Różewiczem, a Ty we mnie twardym jak kamień poetyckim keksem?

środa, 22 stycznia 2014

Wegetariusz

Wczesną jesienią, kiedy głośna była sprawa uboju rytualnego, необходимо zabrał głos Episkopat: że oto narusza się podstawowe prawa wolności wyznania i kultu, wśród których jest prawo do rytualnego uboju zwierząt.

Napisałem na forum trochę niegrzecznie, że jest to głos broniący prawa do umęczenia zwierząt, że biskupi robią to w imię anachronicznych norm, ustanowionych przed tysiącami lat przez "naprutych winem i palących zioła".
Jeśli rzeczywiście Bóg jest miłosierny, to na pewno dawno odstąpił od tych sadystycznych wymogów.
Ktoś mądrze mi odpowiedział, że oburzam się na rytualnych, a przecież praktykowane u nas metody przemysłowej hodowli i uboju to dopiero jest sankcjonowana prawem masowa niegodziwość. I o obowiązkowym wyrywaniu dziobów kurczakom (żeby się nie okaleczały), i o idących na rzeź płaczących cielętach.

Z powodu cierpienia Buby byłem wtedy dość blisko tego świata i w jednej chwili postanowiłem, że z mojego powodu już żaden dzióbek więcej i ani jedna łza. Stałem się wegetarianinem.

Historia uczy, że rewolucja lubi iść szeroko. Coś się we mnie przekręciło. Stopniowo począłem odkrywać zakłamane relacje, a nawet inaczej spojrzałem na sztukę - przede wszystkim na to, co tu piszę. Nie twierdzę, że nagle łuski spadły mi z oczu, że spłynęła na mnie moralna odnowa. Dopuszczam, że efekt gwałtownej zmiany metabolizmu lub - prawdopodobne - wywołana wiekiem mizantropia. - Tak czy owak zamilkłem. To znaczy w myśli układałem wpisy, ale wydawały mi się błahe, powierzchowne i niestosowne.

Zaraz po świętach wyjechałem z grupą przyjaciół do Madrytu. Pięknie było (zdjęcie przedstawia widok na ogrody królewskie z okna pałacu El Escorial), lecz do kraju wróciłem z hiszpanką. Niestety, nie pisaną wielką literą, lecz z małą francą - krewną słynnej grypy sprzed stu lat. W życiu nie byłem na zwolnieniu lekarskim, a teraz wysoka temperatura i ledwo, ledwo... Po trzech tygodniach jestem wychudzony i pobladły, słaby jak dziecko.
Już dziąsła przeżarte szkorbutem,
już nogi spuchnięte i martwe,
już koniec, już płuca wyplute -
lecz palą się oczy otwarte.
W. Broniewski 
Od dwóch dni jakby lepiej, oczy rzeczywiście otwarte i nagła tęsknota za świeżością - wiec piszę. Nie chciałbym obiecywać zbyt wiele, ale może wegetariusz podniesie się i jeszcze pójdziemy razem tym ogrodem.
 
blogi