sobota, 28 stycznia 2012

Złote frazy Lechonia


Roman Kramsztyk, Portret poety Jana Lechonia, 1919, olej na płótnie, Muzeum Narodowe, Warszawa
Być może to najświetniejszy w dziejach czas dla polskiej poezji. Nareszcie wolny kraj i tylko jeden język - polski. 29 listopada 1918 r., czyli osiemnastego dnia niepodległości w kawiarni „Pod Pikadorem” (Nowy Świat 57), grupa młodych ludzi czytała swoje wiersze. Nieprawdopodobne, ale przez prawie pół roku te występy w Pikadorze dawały im utrzymanie.

Najmłodszym z nich był Lechoń. Wtedy uchodził za najbardziej utalentowanego: miał niezwykłą poetycką intuicję oraz słuch absolutny na metaforę i metrum.
I szumiały Muz skrzydła w małej kawiarence,
Gdy Lechoń kartkę z wierszem w drżącej trzymał ręce.
Antoni Słonimski, Popiół i wiatr
Miłosz pisał, że w jego wierszach „można zawsze wyczuć ucho nastrojone na trzynastozgłoskowiec Pana Tadeusza.”

Może właśnie ten narzucony sobie rygor klasyczności spowodował, że tak szybko usechł poetycki bluszcz. Wiersze, które kiedyś zachwycały tłumy, nam - dzisiejszym - wydają się staroświeckie i nieco przymuszone.

Pobłyskują jednak wśród suszu nieśmiertelne frazy. Kto wie, czy proces rodzenia się wiersza nie polegał na tym, że najpierw przyśniła mu się taka fraza (śnił – pisał o tym w dzienniku – bardzo wyraziście), a potem opisywał wokół niej cały wiersz?

Najbardziej znana, bo szkolna, to ta o wiośnie jako radosnym znaku normalności, która jest w opozycji do natrętnej martyrologii (tyle lat minęło, a my wciąż oczekujemy tej zwyczajnej wiosny):
Ja nie chcę nic innego, niech jeno mi płacze
Jesiennych wiatrów gędźba w półnagich badylach;
A latem niech się słońce przegląda w motylach,
A wiosną - niechaj wiosnę, nie Polskę zobaczę*.
Herostates
Jakby na przekór tej sztandarowej deklaracji ostały się złote słowa wzięte z bardzo sugestywnej u Lechonia liryki patriotycznej. Na przykład z dynamicznego opisu bitwy Legionów pod Kostiuchnówką zapamięta się na zawsze:
To major Brzoza kartaczami w moskiewskie pułki wali
Polonez artyleryski
Wspomnianego listopadowego wieczoru „Pod Pikadorem” Lechoń czytał wiersz pt. „Mochnacki”. Mimo dramatycznego zakończenia koncertu Maurycego Mochnackiego, w mojej pamięci poetyckiej wciąż brzmi fraza o mundurach na galerii:
Mochnacki jak trup blady siadł przy klawikordzie
I z wolna jął próbować akord po akordzie.
Już ściany pełnej sali w żółtym toną blasku,
A tam w kącie kirasjer w wyzłacanym kasku,
A tu bliżej woń perfum, dam strojonych sznury,
A wyżej na galerii - milcz serce! - mundury.
Mochnacki
I podobnie z Piłsudskiego niejednoznaczna, ale piękna fraza ostatnia (korespondent, jak i Lechoń jest admiratorem Marszałka).
A ranek, mroźny ranek sypie w oczy świtem.
A konie? Konie walą o ziemię kopytem
Konnica ma rabaty pełne galanterii
Lansjery-bohatery! Czołem kawalerii!
Hej, kwiaty na armaty! Żołnierzom do dłoni!
Katedra oszalała! Ze wszystkich sił dzwoni.
Księża idą z katedry w czerwieni i złocie.
Białe kwiaty padają pod stopy piechocie.
Szeregi za szeregiem! Sztandary! Sztandary!
...................................................................
A on mówić nie może! Mundur na nim szary.
Piłsudski
I jeszcze raz element munduru (czy ten mój zachwyt nie wynika z osobistego, bo rodzinnego sentymentu?):
Mową twardą i prostą, chropowatą mową,
Mówili doń Polacy i cicho płakali,
Nakryli go ojczyzną, jak czapką wojskową,
A później się rozeszli i bili się dalej!

Na śmierć Conrada
Mundur, mundurem, ale i tak najważniejsza jest M. To chyba najbardziej znany wiersz Lechonia:
Pytasz, co w moim życiu z wszystkich rzeczy główną,
Powiem ci: śmierć i miłość - obydwie zarówno.

Jednej oczu się czarnych, drugiej - modrych boję.
Te dwie są me miłości i dwie śmierci moje.
[Pytasz, co w moim życiu z wszystkich rzeczy główną...]
I na koniec najbliższa mi fraza z najwcześniej przeczytanego jego wiersza. O spotkniu z Dantem. I choć zupełnie inne miał rozterki Dante, zupełnie inne Lechoń, tęknota do Beatrycze łączy mnie z nimi. Na zawsze.
On to rzekł, czy rzekł księżyc, czy woda to rzekła.
Padłem, głowę ukrywszy rękami obiema:
"Nie ma nieba ni ziemi, otchłani ni piekła,
Jest tylko Beatrycze. I właśnie jej nie ma"
.
Spotkanie
---------------------------------------------------
* - pogrubienie czcionki jest tylko moim zabiegiem i ma na celu wskazanie fraz, o których piszę.
 
blogi