czwartek, 14 czerwca 2012

Zazuleńka


Ukiyo-e (japoński kolorowany drzeworyt, dosł. obraz przepływającego świata), aut. Koryūsai Isoda, Satsuki hototogisu (Maj: kukułka), [pomiędzy 1772 a 1774], ze zbiorów Biblioteki Kongresu Stanów Zjednoczonych.

Otworzyłem oczy jeszcze przed świtem. Mężczyznę jak psa zbudzi odgłos nieznany, a to była odległa kukułka. Czarowna, słodka wróżba dla dziewczynek i panien: ile lat do zamążpójścia? ile powiję dzieci?

Kiedy mieszkałem w akademiku pośród lasu, miałem młode mężne serce i pytałem się kukułki: ile kobiet przede mną? Dziś wiem, że niektóre pytania lepiej zadawać o przedświcie, bo wtedy ptak mniej płochliwy i kukanie dłuższe. Tej nocy choćby - gotowa wynagrodzić każdą krzywdę - ale ja już o nic nie pytam.

Mojemu sercu wystarczy, że zazuleńka na imię ma Obietnica. Słuchałem, słuchałem i usnąłem.

2 komentarze:

  1. Oj, układny to był kawaler słuchający czterdzieści lat temu kukułki, jak nie przymierzając Kmicic z Oleńką w "Potopie". Dzisiejszym rytom (rytmom?) bardziej odpowiednie jest ko-ko-ko kongenialne zinterpretowane przez Grzegorza Ciechowskiego.
    Bouszek

    OdpowiedzUsuń
  2. Czy ktoś zapytał Zazulkę o wynik meczu?

    Chyba "kuknęła" tylko 1 raz (((

    Wobec Zazulki mam mieszane uczucia: najpierw, jako pisklę, musi wykazać się zabójczym instynktem, pracowicie wyrzucając konkurencyjne jajeczka z gniazda przybranych rodziców.
    Ale za to w kwiecie życia "wykukuje" ludziom lata szczęścia, a my ją za to lubimy, czemu trudno się dziwić )

    OdpowiedzUsuń

 
blogi