Po dziesięciu latach szybko gaśnie we mnie entuzjazm, że skoro jesteśmy w Unii Europejskiej, to już wszystko będzie wspaniale. Teraz ona sama znalazła się na rozstajach, a i u nas sprawy nie wyglądają cudownie. Choćby ostatnie wieści o tej ludowej strefie państwowej, co wprawdzie nie jest szara, ale wystarczająco haniebna. Chyba nie taką przemianę kołodziejów miał na myśli Norwid.
A przecież wartościową mamy młodzież, tyle, że się do polityki nie garnie. Nie cała, na szczęście. Czy ktoś pamięta Studniowych Cwaniaków? Dziś już mają dni 268 i chociaż zasadniczo bardzo im się świat podoba, to nie zamierzają zgadzać się na wszystko (proszę zwrócić uwagę na tytuł książki). W nich tylko, w Jasiu i Teresce jedyna moja nadzieja: on przemyśli wszystko, a ona zrobi. Ten, kto zna Zizzi, wie, że zrobi na pewno.
Co tak dudni, co tak grzmi?
Niebo huczy, ziemia drży.
Czy wichura groźna dmie?
Czy to burza idzie? Nie!
To idzie młodość, młodość, młodość
I śpiewa: Być murem, piosenką jak wiatr
I spadnie jak burza,
Jak w maju ulewa
Po której odradza się świat.
Dla budowy młode dłonie,
Dla budowy młoda myśl.
Potrafimy jutro bronić
Tego, co tworzymy dziś.
To idzie młodość, młodość, młodość
I śpiewa, bo ona odrodzi świat.
To idzie młodość (muz. Tadeusz Sygietyński, sł. Ludwik Starski), piosenka z filmu „Przygoda na Mariensztacie”, reż. Leonard Buczkowski.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz