wtorek, 10 listopada 2009

Черный ворон


To było pod koniec września. Zobaczyłem na polu bandę lotnych rzezimieszków, cały ten czarny jesienny drób: gawrony, kawki i parę srok. Spadło ich ze trzydzieści na ściernisko po zebranym owsie i sumiennie szukało pozostawionych ziaren.

Nie obsiadły całego pola, ale dla bezpieczeństwa trzymały się w gromadzie. Gdy zbliżyliśmy się z Bubą, jedna z kawek poderwała się, poleciała w naszą stronę i siadła na słupku od ogrodzenia. Była chyba zwiadowcą, który miał za zadanie ostrzec stado, gdybyśmy okazali się niebezpieczni.

Nie okazaliśmy się, a czarna jak kruk Buba została chyba uznana za krewną bandy, bo gdy niespiesznie podchodziła bliżej, nie odlatywały, lecz przenosiły się na odleglejszy kawałek pola.

Szedłem w ich stronę i robiłem jedno zdjęcie po drugim. Czarne obiekty najtrudniej się fotografuje, bo pochłaniają całe światło. Z krukowatymi bywa jednak tak, że gdy pada ono pod kątem, rozszczepia się w piórach i na chwilę zapala się mroczna tęcza.

Udało się uchwycić ten moment, gdy zaniepokojone uniosły się na chwilę. Tylko dwa stare gawrony stały niewzruszone i ponuro spozierały w moją stronę. Poczułem zimno na plecach. Wiadomo co znaczy czarny ptak. Wyszeptałem:
- Черный ворон, я не твой!
----------------------------
Podobno ten klip był zakazany w rosyjskiej telewizji państwowej. Kto się nie boi scen drastycznych, niech zobaczy. Ja się wzruszyłem, bo bliski jest moim wyobrażeniom o magicznej roli sztuki, które jak biały gołąb krążą pomiędzy katharsis a odkupieniem.

2 komentarze:

  1. Niepokoi zimowy przylot gawronów ze wschodu, ale ścina krew zbrodniczy wiatr z zachodu.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń

 
blogi