niedziela, 3 kwietnia 2011

Wiem kim zostać chcę

Sprawiedliwości nie ma, bo choć sam byłem synem marnotrawnym, zamiast być pokaranym, dziecko mam pełne cnót i talentów. W dodatku kochane.

Były, były życia zakręty, drogim Rodzicom niejedną łzę i siwy włos przysporzyłem, bo w tamtych czasach ludzie bywali konkretni i prostolinijni. Młodsze rodzeństwo szło prostą drogą: brat jest lekarzem, siostra bankowcem. Ja rozpoczynałem studia na cybernetyce i po 10 latach skończyłem polonistykę. W dodatku niby artysta, a długi czas tzw. prywatna inicjatywa i teraz na swoim. Zawsze w rozkroku, na pograniczu świata konkretu i krainy marzeń. W żadnym nie zadomowiony i niczego pewny. “Właściwie to nie wiem, czym ty się naprawdę zajmujesz” - mawiała Mama. Rzeczywiście, jakaś reklama, jakieś usługi wydawnicze i graficzne, niby agencja reklamowa, ale bez tych wszystkich accountów i copywriterów, niepoważne jakieś.
Rano kiedy chodzę z psem i tropimy słońce: miedzy drzewami, w kielichach kwiatów, na lądzie, w powietrzu i na wodzie, mam nastawienie absolutnie poważne. Robię to wszystko z pieczołowitością, której coraz bardziej mi brak w życiu zawodowym. Już chyba nie stoję w rozkroku. Chyba leżę. Jak chociażby dzisiaj w ogrodzie. Takiego zobaczyli mnie sąsiedzi spacerujący osiedlową uliczką. Zaintrygował ich odgłos aparatu, spojrzeli za płot, a tam ja polegiwałem pod niepozornym żółtym szafrankiem.
Wcześniej byłem nad stawem i starałem się zrobić zdjęcie ponad latającą mewą. Jak? Nie powiem, bo profesjonalistów obowiązuje tajemnica zawodowa. Podziwiajcie tylko jak cichym i doskonałym schodzi lotem.

Pomyślałem, że właśnie od tego jestem, to jest mój zawód prawdziwy, choć bezpłatny i bezinteresowny: tropić słońce, ptaki i rośliny. Pisać o tym i cieszyć się razem z tymi, którzy przychodzą to oglądać i czytać.

Późno, bo późno, ale już wiem, kim zostać chcę. Gdybym umiał śpiewać, zaśpiewałbym o tym Rodzicom. Zaśpiewajcie, proszę, za mnie. Razem z Georgesem Brassensem i Patachou (piosenka z roku 1953). Śpiewać proszę dopiero jak skończy Brassens, w drugim wejściu Madame P. - gdzieś około 1:29.
Mamo, Tato, nie, już nie martwcie się
Mamo, Tato ja wiem kim zostać chcę
patrzyłbym jak jak rośnie kwiat
słońca złoty klin
patrzyłbym, jak lata ptak
ja razem z nim
Mamo, Tato wiem, wiem, że późno już
Mamo, Tato, koniec życiowych burz
to poważne bardzo jest
tym razem żadna gra
Maman, Papa, Maman, Papa.

3 komentarze:

  1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  2. Wczoraj przyjaciółka mająca kłopoty ze swoja tożsamością przeczytała mi swój zyciorys - w wielu miejscach widziałam siebie,dzisiaj przeczytałam Twoje słowa - też widziałam siebie,kim ja jestem?
    Myśle,ze jednak sobą,tylko czasami myślę i czuję podobnie jak Gośka,a czasami jak Ty.

    OdpowiedzUsuń
  3. "Cale szczescie, ze wszystkie mazenia dzieciece, dotyczace zawodow, sie NIE spelnieja ! Inaczej caly swiat bylby wielkim boiskiem footbolowym otoczonym samochodami strazy pozarnej" Christophe Alêveque

    OdpowiedzUsuń

 
blogi