wtorek, 20 marca 2012

Czarny Anioł Stróż


Hovawart Buba
Ten kosmaty potwór, buchający parą z nozdrzy, to mój czarny Anioł Stróż.

Kładę się do snu - ona leży na skórzanej derce obok łóżka i czeka póki nie usnę. Wtedy schodzi odpocząć na kanapie, ale nad ranem wraca, żeby być przy mnie, kiedy się obudzę. Gdy bywam nieszczęśliwy, czuwa całą noc.

Póki nie wstanę, nie niecierpliwi się, ani nie daje znaku, że chce wyjść.

Spacery - to dzięki nim zdrowie jakoś nie opuszcza. Najbardziej lubi, kiedy przechodzimy koło pola. Biega po nim zataczając kręgi, jakby kreśliła tajemnicze znaki. Zapewne to jakiś stepowy atawizm, ale niewykluczone, że zdaje w ten sposób sprawę Tym z Góry, którzy mi ją zesłali.
---------------------------------
Dopisane następnego dnia.

Pomyślałem, że chyba jednak nie anioł, bo anioły są bezwonne. Gdzieś między piwnymi dobrymi oczyma ma czarny anioł gruczoły zapachowe.

Jestem u weterynarki, ogląda łapę, a ja do niej:
- A wie pani, że Buba pachnie?
- Ja tam nie wiem, mój pies śmierdzi. – Wystawia chudy nos w stronę bubiego pyska – No niemożliwe, rzeczywiście, to miód!
Miód, ale z nutką dymu z ognisk wędrowców, garstką suszonej szałwii, co rosła na muranowskich gruzach i wiązką świeżego siana. Prosto z mojego dzieciństwa.

2 komentarze:

 
blogi