środa, 16 grudnia 2009

Taka sama


Musi być coś szczególnego  w tej kobiecie, skoro doceniają ją przede wszystkim mężczyźni i dzieci (są nawet przedszkola jej imienia). Ja sam myślałem, że pisała tylko książeczki dziecięce, póki dwadzieścia lat po jej śmierci nie przeczytałem o niej u Miłosza w "Piesku przydrożnym" i tam wiersz o tym jak prasuje koszulę po zmarłym ojcu.

Zachwyciłem się. Jeszcze mocniej po lekturze erotyków. Nie jest zwiewna i subtelna jak ulubiona przez kobiety Poświatowska lub wytworna jak Jasnorzewska. Mówi językiem oszczędnym i odartym z metafor, w sposób bardzo konkretny, można powiedzieć męski.

Taka sama w środku

Idąc na ucztę miłosną do ciebie
zobaczyłam na rogu
starą żebraczkę.

Wzięłam ją za rękę,
pocałowałam w delikatny policzek,
rozmawiałyśmy, ona była
taka sama w środku jak ja,
z tego samego gatunku,
poczułam to od razu,
jak pies poczuje węchem
psa drugiego.

Dałam jej pieniądze
nie mogłam się z nią rozstać.
Człowiekowi potrzebny przecież
ktoś bliski.

I potem już nie wiedziałam,
po co ja idę do ciebie.

Czesław Miłosz, który tłumaczył jej wiersze oraz napisał o niej książkę ("Jakiegoż to gościa mieliśmy") uważał Annę Świrszczyńską za najwybitniejszą poetkę polską XX wieku.

Zabawnie brzmi to określenie wobec wiersza, który jest najczystszym wyznaniem skromności:

Wdzięczność dla butów

Jestem nieważna.
Nie zapominam o tym nigdy.
Chodzę jak człowiek nieważny,
Siedzę jak człowiek nieważny,
myję się, śpię i jem najzupełniej nieważnie.
To podobno dlatego, że w dzieciństwie
miałam zawsze podarte buty.
Dzięki tym butom powitam bez zaskoczenia
w pewnej nieważnej chwili
nieważny fakt oficjalnego przejścia
do stanu zbiorowej nieważności.

1 komentarz:

  1. Gdyby do jej wierszy dodano muzykę, śpiewać powinna ją pieśniarka w czarnym swetrze, taka Juliette Greco, muza egzystencjalistów. Egzystencjalizm dawał wolność od wszystkiego, dziś boimy się takiej wolności. Podobny temat u Grochowiaka:
    Widzieli go, jak czytał Rilkego. Był młodszy
    O uśmiech ledwie tkliwy, ledwie zrozpaczony;
    Tak się uśmiecha kochanek, gdy powraca z godów,
    A droga wiedzie
    Przez poranny cmentarz.

    (Jak nazwać zdumienie drobnym siewem rosy,
    A może już szronu wróblołapkim tropem,
    Który przbiega przez cmentarne ścieżki,
    Ubiera zmarłych
    W brabancki koronki?)

    OdpowiedzUsuń

 
blogi