wtorek, 2 marca 2010

Piwołaźnia

Dziś kolejny tekst mistrza Michała Łukaszewicza. Trochę się zdezaktualizował, bo zdaje się tego mlecznego baru już nie ma. I poprawność polityczna nieco inna, ale co za prawda czasu, prawda ekranu, prawda.  Byłem w tej łaźni na piwie chyba raz.

Piwołaźnia

Tuż obok uniwersytetu (dziś wystarczy minąć księgarnię Liber i ostatni chyba w Warszawie bar mleczny) otwiera swoją przepastną otchłań brama domu zwanego przed wojną Domem pod Messalką. Mieszkała w nim znana aktorka, a oprócz tego mieścił się podobno przybytek łatwych rozkoszy. Żartowano, że Chrystus sprzed kościoła św. Krzyża nie chce o niczym wiedzieć, wybacza, a nawet jakby wskazywał drogę.

Przedwojnie to epoka dinozaurów. 65 milionów lat wstecz. Dla mnie to miejsce kojarzy się ze studenckimi latami 69, 70, 71, kiedy łaziliśmy tam na piwo do miejskiej łaźni. Było to najbliższe i najtańsze piwo w promieniu jakichś pięciuset metrów. W ciasnej i długiej bramie głos dudnił jak w studni.
- Ile masz?
- No... trzy pięćdziesiąt.
- To trzeba było zostać na wykładzie!
Ale wykłady na polonistyce bywały bardzo nudne. Poza tym picie piwa w łaźni było wtajemniczeniem. Trzy chybotliwe plastikowe blaty na żelaznych nóżkach i rytualne pytanie "Babci" z szatni:
- Panowie tu po co?
- Tylko po jednym! - rytualna odpowiedź.
"Babcia" robi nam łaskę, mierząc lekko pogardliwym spojrzeniem. Butelki od piwa maja pojemność mniejszą niż dzisiejsze, 0.33 litra. Nie wiadomo kto ma trochę kasy, ale wiadomo, że nie i tak nie skończy się prędko.
- Ty k... - mówi polonista do polonisty. - Czy ty nie rozumiesz, że bez egzaminu z gramatyki opisowej wylecisz ze studiów?
- To co ja mam k... robić, jak mi ten Talmud nie wchodzi do głowy?
- Kto ty jesteś, polonista czy wariat?
- Ja lubię wiersze.
- Na polonistyce nie ma wierszy!...
Gruba babcia patrzy na nas z jeszcze większą pogarda. Dzierga na drutach sweterek.
- Proszę ciszej! - mówi. Zza uchylonych drzwi łaźni wychodzi jakiś mężczyzna.
- Pedał!
- A skąd wiesz?
- Bo tylko my tutaj przychodzimy bezinteresownie.
My. Poloniści, piwożłopcy.
------------------------------
Uwaga: Post o panu Gon-Med został ubogacony nagraniem Wiesława Dymnego o Majewskim. Pyszne!

7 komentarzy:

  1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  3. NOS
    Piję, piję, bo ja muszę,
    bo jak piję, to mnie kłuje;
    wtedy w piersi serce czuję,
    strasznie wiele odgaduję:
    tak po polsku coś miarkuję - -
    szumi las, huczy las:
    has, has, has.
    Chopin gdyby jeszcze żył,
    toby pił -
    has, has, has,
    szumi las, huczy las. (S. Wyspiański)
    Hasło: Las - szukaj na YouTube
    Has
    Has

    OdpowiedzUsuń
  4. A to Polska właśnie.
    (tamże)

    OdpowiedzUsuń
  5. Poloniści po wódzie
    Gadają o Talmudzie.
    A gdy pięć piw w brzuszku,
    Bekają po francusku.

    OdpowiedzUsuń
  6. fr. memłà

    OdpowiedzUsuń
  7. To był tost na 100!?
    Hop szklankę piwa!

    OdpowiedzUsuń

 
blogi