piątek, 16 października 2009

Perkusista

Bez tej miłości można żyć,
mieć serce suche jak orzeszek,
malutki los naparstkiem pić
To wiersz Szymborskiej o miłości do ziemi ojczystej, ale mógłby być o każdej. Bo żyć bez miłości można. Tylko po co?

Dziś o takiej, co atakuje z wiekiem. Niespodziewanie dopada cię ta późna tkliwość. Dla drzew, kwiatów i zwierząt. To wszystko było zawsze, ale tylko jako sceneria. Teraz chciałoby się spojrzeć na pojedynczy listek, dotknąć ptaka, przytulić do serca psa, wziąć na kolana kota.

Nie wiem skąd, ale Wilejka wiedziała, że to kocie święto. Tamtej nocy usiadła obok mojej głowy i mruczała jak nigdy. Wydawało się, że opowiada o czymś pełnymi zdaniami złożonym, bo było słychać modulację oraz przecinki i kropki.

W półśnie wyobrażałem sobie, co może mi mówić:
Muszę Ci powiedzieć, że jest mi dość dobrze, bo pozwalasz, żebym wchodziła do łóżka i mogę tu spać póki nie wstaniesz, żeby pójść z tą czarną, kudłatą na spacer. Kiedy wracacie, czekam na was pod drzwiami i wreszcie mogę ci powiedzieć, że naprawdę kotu też się coś należy od życia. Gdy wycierasz te jej wielkie łapy (co za mieszczaństwo), przeciskam się pod nimi i wyraźnie ci mówię, że może już byłby czas pomyśleć o kocie. Potem, kiedy rozgryzam te twarde małe serduszka to już może być.
Mruczenie przypominało jakieś odgłosy z dzieciństwa. Wiem, to w lekkim aluminiowym garnku perkotały ziemniaki i delikatnie drgała pokrywka. A może tajemniczy poszum perkusji w teatrze? Oni mieli takie wachlarzowe druciane pędzle, którymi lekko trącali talerze.

Nie wiem, kiedy orkiestra ucichła. Otworzyłem oczy i zobaczyłem, że perkusista osunął się ze stołka. Zwinięty jak embrion spał na poduszce mały, szarobury kotek.

9 komentarzy:

  1. Podpis pod zdjęciem:
    Karmi mnie , głaszcze mnie - jest moim Bogiem - myśli pies.
    Karmi mnie, głaszcze mnie - jestem jego Bogiem - myśli kot.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  3. Buba jest przepiękną panną,
    Wilejka Kocicą,kórej "motorek",patrząc na To zdjęcie słychać bardzo wyrażnie.

    Ta póżna tkliwość,o której pisze Jerzy jest zdecydowanie domeną Panów.
    Ta Tkliwość jest niezwykle uważna i pełna zrozumienia dla Braci Mniejszych.
    Nikt tak uważnie nie obserwuje ptaków jak właśnie Panowie.
    Swoje spostrzeżenia czerpię z kręgu osób bliskich,a nie jedynie z obserwacji poczynań Korespondenta.
    Ta Tkliwość przenosi się póżniej na wnuki,którym nigdy dość wprowadzania w świat przez Dziadka.

    OdpowiedzUsuń
  4. To zdjęcie zdradza tajemnicę i zmowę panien...szelmutki! I kto to wymyślił, że jak pies z kotem. Ta fotografia stanowi niezbity dowód, że porozumienie płci odbywa się ponad podziałami. Może partie polityczne powinny być jednorodzajowe?.
    Tak, DM, tkliwość jest domeną panów przenoszoną z czułości dla przyrody na cierpliwość do wnuków.Ze wszystkich dźwięków i poszumów słodki bywa szum wody w czajniku postawionym na rozgrzanej płycie kuchni, jakie drzewiej bywały.Do dzisiaj w samym środku Dublina, w kuchni stoi mikrofalówka, kuchnia gazowa, na prąd i...kuchnia węglowa, Stare Irlandki, nazywane przez synów po imieniu i z czułym wymówieniem pierwszej głoski nazwiska, one to trzymają czajnik z wodą , ktora czeka na wrzenie i niespodziewanego gościa. O każdej godzinie dnia i nocy można zapukać do irlandzkiego domu, nie przedstawiać się i otrzymać herbatę.Wrzącą. Taka jest najwytworniejsza. Mocna i parząca wargi, język; kubek rozgrzewający palce i serca..G.

    OdpowiedzUsuń
  5. Takie kuchnie węglowe istnieją jeszcze dzisiaj
    na Podhalu.
    Są nieco staranniej aranżowane,obkładane kamieniem-taki swoisty design.
    Spełniaję natomiast swoją rolę pierwotną.
    Bez nich nawet młode gażdziny nie wyobrażają sobie prowadzenia domu.
    Nic to,że obok stoi kuchenka gazowa,czasami też mikrofalówka.
    Kuchnia węglowa -przy niej odbywają się wszelkie posiady,z wódeczką pitą po góralsku,czyli z jednego kieliszka.
    Przy niej chce się usiąść na małym zydelku,blisko ciepła i trzaskającego ognia.

    OdpowiedzUsuń
  6. Takie kuchnie istnieją w naszych wspomnieniach.
    Kojarzą się z czymś dobrym, ciepłym i bezpiecznym. Wybudowałam taką kuchnię w swoim domu, choć jest tylko namiastką prawdziwej, bo nie można w niej palić. Taki wyraz tęsknoty.
    Odwiedził mnie kiedyś poprzedni Właściciel domu,
    usiadł przy stole, napił się herbaty, popatrzył na moją kaflową budowlę i powiedział: stała w tym samym miejscu.Może nie taka namiastka to.

    OdpowiedzUsuń
  7. Przed taką kuchnią, z otwartym popielnikiem
    i ja snułam dziecięce marzenia, które brutalnie przerywano, zabraniając patrzeć w ogień...i być może ulubioną piosneczką pozostała znana kołysanka "Z popielnika na Wojtusia".
    Piece też miały czar przyciągania swoimi ciepłymi kaflami. Najpiękniejsze epitafium pieca napisał M.Białoszewski-
    została szara naga jama... tę z kolei wypełniają ludzie kominkami.
    Tylko, że piec miał w sobie dumę niezależności i był piąty a kuchnia kryła w sobie żar codzienności, zapach potraw i te dzienne i nocne trzaski, pomruki, perkoty, skwierczenia Mknące po gorącej płycie krople wody toczyły walkę o przetrwanie.Tak, żyją jeszcze we wspomnieniach. G.

    OdpowiedzUsuń
  8. Widok tego zdjęcia całkowicie zmienia znaczenie powiedzonka "jak pies z kotem". Ale to skutek dobrego wychowania pupilów.(KD)

    OdpowiedzUsuń
  9. Ja nie wiem, czy ona atakuje z wiekiem. Czy tylko odnajduje się w jakiejs wewnetrznej niszy.
    Do dzisiaj pamiętam każdą kępkę leśnej poziomki z dziadkowego lasu, pękające kasztany nad stawem, dziurawy mostek , po ktorym przechodziło się ze strachem , wiosną, żeby klęknąc przy kobiercach niezapominajek.
    Pamietam zachwycenie, chęć objęcia, dotknięcia,zagarnięcia w ramiona całego lasu, każdej jego malenkiej cząstki, gałązki,listka,polanki,strumienia.....
    Miałam chyba z 5 lat.To pozostało,wracało w snach,budziło sie w chwilach relaksu i ciszy.
    Potem rozmywało się , wraz z powotem do codziennej bieganiny, stuku obcasów po trotuarze,migającej TV, wedrowania pomiędzy pracą, sklepem, przedszkolalami, szkołami,urzędami,w codzienności betonowych gmachów, szumu, wrzeszczących klaksonów ......

    Teraz znowu, w kazdej wolnej chwili staję w podobnych miejscach i mam świat w ramionach :)
    Tylko miejsc takich coraz mniej.....

    Rozterka

    OdpowiedzUsuń

 
blogi