czwartek, 8 października 2009

Godzinki

Słyszałem go z daleka, szedł wzdłuż ugoru. Myślałem, że woła na psa. Nie, nie było psa. Śpiewał. To była jakaś religijna pieśń, może modlitwa poranna.

Gdy podjechałem bliżej, zobaczyłem, że ma chyba z 80 lat. Stanął na polu, wzrokiem wodził po zbrązowiałej nawłoci i ostach, a w dłoni ściskał granatową sukienną czapkę z daszkiem.

Buba nie posłuchała zakazu, podbiegła i zatoczyła wokół niego wielki radosny krąg. W jakiś swój pogański sposób oddawała szacunek duchowości.

Kiedy skończył, ukłonił się. Zagadałem, przywitał się i podał rękę. Rozmawiał rzeczowo i po każdym moim pytaniu zadawał swoje. Ma 84 lata, pochodzi z Knyszyna w województwie podlaskim. Zajmował się kopaniem studni. Mieszka teraz u córki przy ul. Puławskiej. Przychodzi na jedyne pole w okolicy, żeby pośpiewać Godzinki (to religijny obrzęd znany w Polsce od czasów Zygmunta III).
Zawitaj Pani świata, niebieska Królowa,
Witaj, Panno nad panny, gwiazdo porankowa!
Zawitaj, pełna łaski, prześliczna światłości,
Pani, na pomoc świata śpiesz się, zbaw nas z złości!

1 komentarz:

  1. W każdą niedzielę przed mszą o godz .9 śpiewaliśmy godzinki .Umiałam je na pamięć,chociaż nie rozumialam znaczenia niektórych zdań.I tak np.O palmo cierpliwości ,o cedrze czystości.
    W moim śpiewaniu to brzmiało:ocet rzeczystości,
    Potem zrozumiałam ,jak ważna jest analiza tekstu wiersza czy piosenki w nauczaniu dzieci .
    B .S

    OdpowiedzUsuń

 
blogi